sobota, 26 maja 2012

Normalny dzień (The Gazette)

*Ta-dam*! Wybaczcie, że dzisiaj, ale wczoraj mój stan mi przeszkodził xD. 
Wiecie, rzeka i te sprawy XD. "Normalna polska młodzież", lol.
 Dzisiejsza notka (tak, wiem, powinna być wczorajsza) jest spokojna, zero ostrzeżeń. 
Chyba wszystko, miłego czytania :3


~~~

Czy ktoś mi może wytłumaczyć dlaczego akurat ja?! Dlaczego to mi lider każe zostawać po próbach i sprzątać cały ten syf, który narobi ta banda durnych idiotów?! Czytaj:
Uruha - który dzisiaj bawił się w króliczka i kicał po sali z koszyczkiem pełnym butelek sake, wyśpiewując "Chwalmy imię Pana, bo wymyślił sake" w intonacji marsza ślubnego Mendelsona.
Ruki - który postanowił nie być gorszy od Uruszki (bo każdy był zainteresowany zawartością koszyczka i patrzył przez to na gitarzystę, chwaląc jego próby wokalne, których tak naprawdę mógłby nam oszczędzić), więc zrobił striptiz, wypierdalając się przy okazji o kabel od mikrofonu.
Reita - który oczywiście od razu podbiegł do swojego uke, które miało oczy pełne łez, wziął go na ręce, panikując.
A kiedy zaproponowałem żeby wziął Maleństwo do kuchni i przyłożył mu do głowy lód, wybiegając z pomieszczenia strącił nogami Rukiego wazon z kwiatami, który poleciał na ulubioną figurkę Uruhy (któremu tak na marginesie już do śmiechu nie było), a ta z kolei spadła na ulubiony bęben perkusisty dziurawiąc go.
Kai - niby oaza spokoju, ale jak już poniosą go emocje to nie ma przebacz. Tak bardzo był przywiązany do tego bębna, że aż wysmarkał mi całe opakowanie chusteczek higienicznych!
Jak tak myślę o tym co się dzisiaj stało to dochodzę do wniosku, że muszę cierpieć, bo nic dzisiaj nie straciłem.
Zerkam z czułością na mojego czarnego elektryka, który leży na kanapie i czeka, aż spakuję go do pokrowca.
Sprzątam jeszcze cały ten burdel (co zajmuje mi 2 godziny, bo okazało się, że pod kanapą nie było sprzątane odkąd się tu wprowadziliśmy) i wychodzę wolnym krokiem na zewnątrz. Wdycham kojące zapachy natury - jak dobrze, że nasz domek mieści się w głębi lasu. Odpalam papierosa sycąc oczy zielenią. Głusza, cisza, spokój. Aż boję się co oni wszyscy teraz robią.
Przeprowadziliśmy się tu pół roku temu, domek akurat sprzedawał wujek Reity. Na początku mieliśmy przyjeżdżać tu tylko żeby się rozerwać, odpocząć od smogu i duchoty Tokio, od napalonych fanek wiecznie wyczekujących na swoich ukochanych idoli.
Później okazało się, że dom jest na tyle duży, że potrafimy odnaleźć w nim na spokojnie "sam-na-sam-ze-swoim-własnym-ja".
Trzeciego, może czwartego dnia naszego pobytu tutaj lider wpadł na pomysł żeby wyrzucić wszystkie rzeczy z pralni i piwnicy, zburzyć ściany i zrobić tam salę prób.
Z obłudą przywołuję na twarz wyraz troski, rozkładam ręce w geście bezradności i bezczelnie cytuję jego słowa
-No pomyślcie! Czy nie lepiej będzie zrobić tu próbę niż wracać do 2 dni do Tokio? No chyba, że tak wolicie. Zresztą jak chcecie, ja się tylko o was martwię. - prycham jeszcze pogardliwie i odpalam kolejnego papierosa. Pieprzony diabeł w iście anielskiej skórze.
Do moich uszu dociera krzyk spełnienia. Już chyba wiem co robią; Reita pewnie pomaga zapomnieć Rukiemu o bólu upadku, a Uruha z Kaiem i koszyczkiem zajączka pewnie zaszyli się gdzieś i chleją.
Ja ich jutro leczyć z kaca nie będę! Ani szukać maści na otarcia, hmm... Rukiego otarcia oczywiście.
Chyba czeka mnie ciężka noc. Tym bardziej, że mam pokój przez ścianę z tymi napalonymi samcami, a ściany są cienkie...
Wzdycham tylko cicho i idę położyć się spać, ówcześnie wykonując całą wieczorną toaletę.


-Umm. Reitaaaa, szybciej! Uhm, tak dooo-brze. Mm! - Boże! Jest 2 w nocy! DRUGA! Dwie godziny po pół nocy! 120 minut! A oni nadal się pieprzą jak króliki! Od 6 godzin! Oczywiście z małymi przerwami, co nie zmienia faktu, że nie mogę spać! Albo zasypiam na pół godziny i od nowa!
Zwlekam się z łóżka i idę do salonu. To chyba moje ulubione miejsce zaraz po: mojej sypialni i werandzie.
Pomieszczenie pomalowane jest na jasny beż, a meble są koloru ciemnej czekolady. Po ciemku kanapa wygląda na czarną, a kiedy ktoś w nocy na niej śpi to go nie widać.
-Uru, hmpf... - słyszę pijacki bełkot zapewne perkusisty.
Idę sprawdzić skąd dochodzi i okazuję się, że z pomieszczenia, do którego miałem iść zrobić sobie herbaty, czytaj: kuchnia.
Zapalam światło i widzę Uruhe, który zasnął oparty o szafkę, a obok niego siedzi Kai oparty o lodówkę, który patrzy na mnie pijacko zamglonym wzrokiem. Po chwilowym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że lepiej najpierw zająć się gitarzystą nadal przebranym za zajączka.
Biorę go na ręce rzucając jeszcze do lidera, że ma tu zostać. Zanoszę go do jego pokoju i ściągam z niego przebranie. W kuchni odkrywam, że czarnowłosy nadal siedzi jak siedział i popija sake. Chwilowo go ignoruję i biegnę zanieść wodę z tabletką aspiryny dla gitarzysty. Gdy wracam wyrywam butelkę perkusiście na co on zaczyna protestować.
-Aoi... Oddaj. Nie umiesz się bawić. - jęczy płaczliwym tonem. Naprawdę nie wiem jak ja to zrozumiałem i wyodrębniłem z tego jakieś wyrazy niepozbawione sensu.
-Może i nie umiem, ale ty aż za bardzo. - biorę go na ręce i kładę w jego łóżku.
-Yuu, nie idź.
-Idę.
Mam już tego dosyć! Tych ich komentarzy, że nie umiem się bawić. Gdyby nie ja to nie wiem co by zrobili. Spalili by chałupę!
Nagle drzwi się zatrzaskują za niespodziewanym gościem. Siadam na łóżku i zapalam lampkę, a tam Kai!
-Ne, Aoi-kun, mogę spać z Tobą? - stoi w samych bokserkach patrząc na mnie spod grzywki, która spadła mu na oczy, gdy opuścił zawstydzony głowę po tym pytaniu.
I jak tu się nie zgodzić?
Odchylam rąbek kołdry dając mu tym samym przyzwolenie. Kładzie się szybko jakby bał się, że się rozmyślę. Gaszę tylko światło i zasypiam. Jednak zanim to robię czuję jego nogę przerzuconą na moje biodra, ręke na brzuchu, a głowę na torsie. Nie mam siły nawet go zrzucić.



Budzi mnie jęknięcie wydane koło mojego ucha i oddech, którego mógłby pozazdrościć pełnoetatowy pijak. Bomba! Zawsze tak chciałem. Krzywię się i wyczłapuję z łóżka.
-Kai, idź się wykąp, bo jebiesz jak menelowi z pod pachy.
Idę do kuchni po drodze podrzucając maść na otarcia Rukiemu i zaglądając do Uruszki, który śpi jak dziecko. Jedyne co się zmieniło to to, że aspiryna zniknęła. Właśnie! Jeszcze Kai! Jemu też zanoszę tabletki na co podnosi na mnie przekrwione oczy i cicho dziękuje.
Kolejny, kurwa normalny dzień z życia The Gazette; bandy pijaków i nimfomanów. Nic tylko żyć nie umierać!

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niahaha <3 Opisałaś to tak, jak ja sobie wyobrażam zwykły dzień z życia Gazetek >D ...Nie mam bladego pojęcia, dlaczego Aoiec się wkurzał na te odgłosy za ścianą... Mi by wcale, a wcale nie przeszkadzały... *evil grin*

    Musisz zacząć mnie informować bo mi się nie chce sprawdzać bogów... *leniwe to takie* ^^"

    + U mnie nowa notka... Może uszkodzić psychicznie |D

    OdpowiedzUsuń
  3. No rzeczywiście.. normalny dzień x3
    "Do moich uszu dociera krzyk spełnienia. Już chyba wiem co robią; Reita pewnie pomaga zapomnieć Rukiemu o bólu upadku, a Uruha z Kaiem i koszyczkiem zajączka pewnie zaszyli się gdzieś i chleją."- Przy tym spadłam z krzesła xD
    Nee, Taleja-chan kiedy dodasz nowy oneshot ? :3
    Nie mogę się doczekać. Weny życzę.. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że się podobało :3 Shoty dodaję w każdy piątek - po południu albo wieczorem. I dziękuje, takie komentarze naprawdę mnie motywują <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To było po prostu BOSKIE! *.* Cudooo! Będę zaglądać tutaj częściej. ;D No i lecę czytać dalej. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Juhuu! Przeczytalem polowe twoich opowoadam i przyznaje , ze sa niesamowite! No moze nie wszystkie, ale wiekszosc. Najbardzoej przypadlo mi do gustu o tym dziecku i moje ulubione postacie to Ruki i Reita. Sa slodcy! <3
    Dlatego ..jezeli oczywiscie moge prosic..to..moglabys cos napisac o tej dwojce? Jesliuz to cos nieprzesiaknietego seksem, zeby wgl nie bylo mowy o seksie. Cos delikatnego, slodkiego i chcialbym zeby byla sytuacja kiedu Ruki placze, ale potem sie godza. Uwielbiam takie sytuacje!
    Jedmym slowem. Przywitaj swojego nowego czytelnika :D
    Moj gmail na wszelki wypaded: DamiannLuntekUrbus17@gmail.com.
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń