poniedziałek, 28 stycznia 2013

Sam (Ruki) vol.2

Dobra, sama nie wiem co to jest. Napisane dosłownie przed chwilą. Od kilku dni ogarnął mnie refleksyjny humor i chyba postanowił zostać na dłużej, dlatego postanowiłam coś wyskrobać. Jakoś nie mam weny na wstęp, więc chcę wam tylko bardzo, bardzo, bardzo podziękować. Za to, że jesteście, czytacie, komentujecie, dajecie mi motywację etc. <3
Nie mam pojęcia czy będzie 3 część. Jak mi się zachce i Wena będzie współpracować to pewnie coś jeszcze się pojawi.
O! No i jest już ponad 10000. Ogromnie się cieszę i jestem wdzięczna.
NN pojawi się 1 albo 2 lutego.

Dla Yume (mam nadzieję, że się spodoba i Cię nie zawiodę)


~~~

Miłość jest tak bardzo ślepa. Ślepa na wszelkie krzywdy człowieka, do którego wstępuje. Jej nie obchodzi co czuje człowiek, którego odwiedza. Trwa przy nim, pozwalając mu krzywdzić samego siebie.
Miłość jest tak bardzo głucha. Głucha na wszelkie protesty człowieka, który ją czuje.
Miłość jest tak bardzo cicha. Trwa, pozwalając nie mówić. Żyć w ciszy człowiekowi, z którym jest.
Miłość jest wierna jak pies. Jest i jest. Nie odchodzi, mimo że człowiek ją o to prosi.
Trwam, zamknięty w czterech ścianach. Mam wrażenie, że nie potrzebuję nic. Nic, a nic. Oprócz spokoju. Dzięki miłości nie czuję się samotny. Nie mogę z nią porozmawiać, ani jej dotknąć, a jednak nie czuję samotności.
Dzięki temu, że nie widzę Cię, mam wrażenie, że Cię nie potrzebuję, to prawie tak jakby Cię nie było.
Cieszę się z przerwy, chwilowej, lecz jest. Mogę tu tkwić sam, nie przejmując się.
Obejmuję się ramionami.
Nie czuję głodu, bo mam miłość. Jej nie interesują przyziemskie sprawy. Ona karmi się moją rozpaczą, która zajmuje cały mój mózg. Mam ochotę wyjść i nie wrócić. Zniknąć. Z Twojego życia, Reita, będzie dosyć prosto. Ot, był wokalista pod pseudonimem "Ruki", zaraz można znaleźć innego, nic trudnego. Ale jak zniknę ze swojego? Nawet jak ucieknę to będę żył, myślał, w jakiś pokręcony sposób funkcjonował. Umrzeć? To nie dla mnie. Nie jestem aż tak odważny żeby zakończyć swój żywot. Boję się bólu. Zawsze się bałem. A jednak on jest. Również wierny jak pies. Ból psychiczny, bo taką ma nazwę. Także zamieszkał ze mną na zawsze. Tuż obok miłości, nie przejmując się moimi protestami. Ból fizyczny pojawia się czasami. Nie lubię jak boli, ale to normalna ludzka rzecz.
Czym jest człowiek? Przy ogromie całego świata?
Niczym. Przecież każdy kiedyś zniknie. Może i zostawi jakieś wspomnienia, ale przecież te zatrą się również.
Co mi po śmierci? Nie chcę umierać. Zawsze wszystko potrafiłem przetrwać. A teraz? Nagle, ni z tego ni z owego, nie mogę sobie poradzić.
W dalszym ciągu stoję przy oknie, w poplamionej koszulce, przyglądając się ludziom na ulicy.
Ludzie to całkiem dziwne istoty. Ciągle się śpieszą, czasami nie mówią nic, żyją w niepewności, ale jednak potrafią jakoś żyć. Nie to co ja. Dziwny człowiek, który kocha, ale kochany nie jest. Chyba, że liczą się fanki, chociaż one kochają Rukiego, nie Takanoriego.
Zaczyna padać deszcz.
Czy wszystko musi zmawiać się przeciwko mnie?
Kładę się do łóżka, zasypiając myślę o tym jak bardzo, jednak, jestem samotny.

środa, 16 stycznia 2013

Sam (Ruki)

No, moi kochani, wstawiam dzisiaj miniaturkę, bo ostatnio mam humor taki, a nie inny D:
Mam nadzieję, że wam się spodoba, mimo że entuzjastyczna nie jest :)
Etto, właśnie, widzicie chodzi o to, że pisanie paringów z The Gazette trochę mi się przejadło, nie wiem tylko ile to jeszcze potrwa, dlatego odpocznę od nich i przez jakieś 3 miesiące będzie albo z wymyślonymi postaciami albo z Dir En Grey (ewentualnie zawsze mogę "upodobać" sobie jakiś zespół z waszą drobną pomocą :D). Zanim jednak to się stało zaczęłam pisać to coś, co właśnie zamieszczam, skończyłam 2 tygodnie temu, ale jakoś nie miałam większych chęci żeby wstawić. 3 shoty grzeją już miejsce na dysku i czekają na swoją publikację ^^.




~*~


Jestem wam baaaardzo wdzięczna za wszelkie komentarze, motywują niesamowicie i dają kopa w tyłek mojej Wenie, która grzecznie siada i pisze :)
No to teraz kilka odpowiedzi na niektóre z nich :D

Milka - cieszę się, że mimo "nieogarnięcia" TG się podobało, co do Kevina specjalnie go tam wcisnęłam żeby nie było jakiejś ogroooomnej różnicy między obchodzeniem przez nas świąt i przez "nich" :3 Generalnie sama czasami nie mogę wyobrazić sobie niektórych rzeczy, ale jak widzę coś znajomego, coś co w Polsce jest na porządku dziennym czuję się lepiej i idzie od razu szybciej :D (nie wiem czy ktokolwiek mnie zrozumie O.o", gomen, ale szkoła do reszty wyssała mi mózg)

Donia;p - Ładnie prosisz o SasuxNaru, powiadasz? Hyhyhy, uchylę rąbek tajemnicy - zaczęłam takowego shota, jednak nie wiem kiedy skończę, i kiedy opublikuję, ale wiedz, że mam na uwadze to, że na niego czekasz :*

Yume - ja Ci naprawdę bardzo dziękuję, że się tak wysilasz przy komentowaniu, naprawdę mnie motywujesz i napędzasz, dlatego pisz tak dalej *ładnie prosi* xD Etto, oczywiście, że Ci wybaczam, przecież nie każdy musi lubić dany paring, prawda? Chodziło mi o to, żeby każdy mógł wybrać coś dla siebie (i chyba się udało) :) Ja też fanka seksu bez zobowiązań i brutalności (ale jak sama to piszę to wydaję mi się, że to w ogóle nie ma sensu Oo) >D


No, rybki to chyba tyle, zapraszam do czytania i komentowania <3

~~~

Nie rozumiem Cię, Reita. Naprawdę nie mogę pojąć tego jak się zachowujesz względem mnie. Czasami jesteś dla mnie miły, słodki, uroczy, a czasami jakby sam diabeł w ciebie wstąpił. Wyżywasz się na mnie, a ja nie wiem o co ci chodzi. Nie jestem pewien, ale chyba kiedyś na jednej z szalonych imprez u Hiroto coś chlapnąłem o uczuciach jakimi cię darzę. Wydaję mi się, że wykorzystujesz to teraz przeciwko mnie. Winisz mnie za to co do ciebie czuję? Brzydzisz się mną? Dlatego jesteś momentami taki oschły i zimny? Nie chcesz mieć "przyjaciela pedała", ale chcesz również realizować się w zespole? Naprawdę ostatnio nad niczym innym nie myślę. To wszystko aż wwierca mi się w mózg, który już wrzeszczy żeby dać sobie z tobą spokój. Serce jednak mówi inaczej. Pokazuje mi twój obraz sprzed pół roku. Byłem wtedy chory, a ty biegałeś wokół mnie zasypując pytaniami "czy aby na pewno nic mi nie potrzeba?" i "czy czuję się odrobinę lepiej?", a ja ze śmiechem, który raczej przypominał drapanie kocich pazurów o szybę, przez zdarte gardło od kaszlu, nazywałem cię "moją prywatną pielęgniarką". Teraz jak o tym myślę to wywołuje u mnie uśmiech na twarzy. Wyglądam jak psychiczny stojąc przed oknem i szczerząc się jak wariat. Chociaż w sumie można mnie zaklasyfikować do wariatów, przecież kocham swojego najlepszego przyjaciela. Ciągle zastanawiam się, co teraz? Co się z nami stanie? Przestaniemy rozmawiać, tak na zawsze? A co z zespołem? Jesteśmy duzi, powinniśmy tak się zachowywać. Zdaję sobie sprawę, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Ale, przecież "kiedyś" to pojęcie względne, prawda? Dla ciebie zawsze liczy się tu i teraz, więc dlaczego nie zachowujesz się tak jakby cała ta sytuacja nie miała nigdy miejsca? Twoje spojrzenie, a właściwie jego brak mnie boli, ale przecież nie będę za tobą biegał i błagał na kolanach abyś był dla mnie odrobinkę milszy, albo chociaż zaczął zwracać na mnie uwagę, bo udajesz, że mnie nie ma. Wokalista? A kto to taki? Nowy członek zespołu? Właśnie tak się czuję, jak piąte koło u wozu, ufoludek, nic nie warty śmieć w twoim życiu, który prawdopodobnie kiedyś ulegnie utylizacji, a ty pokiwasz w chwilowej zadumie głową, że stało się to tak szybko, nagle. Tęsknię za czasami kiedy nie musiałem pytać czy przyjedziesz do mnie po próbie napić się piwa, bo twoje pojawienie się w moim domu zaraz po przemaglowaniu nas przez Kaia było tak oczywiste jak to, że po nocy nastaje dzień. A teraz nie odnajduję się w tej sytuacji, w tej ciszy. Dla mnie nadal jest dziwne, że nie ma cię obok mnie śmiejącego się z tego, że moje włosy są roztrzepane, a koszulka, w którą aktualnie jestem ubrany, brudna od nutelli.
A świat zrobił się dziwnie zimny, szary, nieprzyjazny i nieprzystępny. Ale, przecież przetrwam, czyż nie? Sam, zawsze sam, zawsze radzę sobie sam.