piątek, 4 maja 2012

Dziecko (HarumixKei)

Bry wszystkim :*. 
Historia powstała podczas niańczenia przeze mnie 8 miesięcznego Olafka (jestem jego ciocią =.=). Ogólnie dzieci nie lubię, ale ten maluch skradł mi serce. Szkoda tylko, że mieszka 4 godziny drogi ode mnie :<
W pewnym miasteczku zwanym przeze mnie "nietolerancja" o 02:39 ptaki zaczynają śpiewać, a mój kot robi się głodny... Jakby kogoś to obchodziło =.=". Mój zły humor się odezwał. Ostatnie 2 dni i do szkoły.
Moje plany poszły się jebać, a Agusława pojechała na Mazury.
No dobra, koniec z moim biadoleniem. 
Życzę udanych ostatnich (God, why?) dni majówki i dobrego tygodnia!
Muszę się przewietrzyć zanim usiądę z rodziną przy stole, bo dziś urodziny mojego ojca -.- 
Chyba tyle, zapraszam do czytania *kłania się i wychodzi na spacer*.


Postaci wymyślone przeze mnie.


~~~

-Natsume! Chodź! Opowiemy ci bajkę!
-Biegnę już, wujku Kei! - po chwili w pokoju można ujrzeć na oko wyglądającego na siedem lat chłopczyka. Już w piżamce przygotowanego do snu. Kładzie się szybko w łóżku, dobrze wie, że bajki jego wujków są niesamowicie interesujące.
Opowieść zaczynają razem od słów : 6 lat temu żył sobie słodki chłopczyk, który jak nikt inny potrafił łączyć ludzi.




6 LAT WCZEŚNIEJ






-Harumi, kochanie. - odwróciłem głowę w jego stronę żeby zaraz skosztować jego najnowszej potrawy. Może to dziwne, że jesteśmy przyjaciółmi i mówi na mnie "kochanie", ale mi to nie przeszkadza.
-Mmm, chciałeś coś poza tym? - zrobił zakłopotaną minę. - No mów! Przecież cię nie zjem... Chociaż w sumie... - robię niewinną minkę.
-Widzisz, skarbie. Jest pewna sprawa... delikatna sprawa. - zamilknął na chwilę, jakby zbierając się w sobie żeby to w końcu wykrztusić.
-No mów!
-Przyjeżdża Rika z Natsume.
-Kto? - kto to Rika? Jego matka? A Natsume to ojciec? Może nie akceptują homoseksualistów i będę musiał wracać do domu? Tylko, że nie mam domu, bo przecież go sprzedaliśmy, a ten postrzelony kucharz kazał mi się wprowadzić do siebie.
-Rika to moja siostra, a Natsu to jej syn, który teraz ma 8 miesięcy... - odetchnąłem z ulgą. No chyba, że ona nas nie akceptuje. "NAS" to znaczy gejów.
-I co w związku z tym? Mam się spakować na ten czas i wynieść do Eisaku?
-Nie! To znaczy... Jeśli nie lubisz dzieci i chcesz się wynieść... - patrzy na mnie zawstydzony.
-Lubię małe brzdące. Chyba, że tobie nie odpowiada to, że będę przez ten czas w domu, a chcesz z nimi spędzić trochę czasu we trójkę. - mówię szybko. Trochę dziwnie przeprowadzać takie rozmowy z przyjacielem, z którym znasz się od 4 lat. W sumie, tak naprawdę, nadal wiem o nim mało. Do tej pory nie wiedziałem, że ma siostrę.
-Nie będziesz przeszkadzał! - prawie na mnie wrzeszczy - W ogóle jak mogłeś tak pomyśleć?! Chciałem cię z nimi poznać, ale myślałem, że może ty nie chcesz, albo nie lubisz dzieci! Dlatego wolałem się upewnić. - ostatnie zdanie mówi już trochę spokojniej.
-Mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Z chęcią się z nimi poznam. - uśmiecha się do mnie promiennie i nakłada nam swojego nowego "wynalazku" na talerze.


Dzwonek do drzwi. Kei biegnie otworzyć. Słyszę krzyki z korytarza.
-Rika! Jak jak cię dawno nie widziałem! Jak on wyrósł! O mój Boże!
Wchodzą w końcu do salonu, gdzie znajduję się ja. Wstaję z kanapy. Jak ja się nieswojo czuję! Nigdy nie lubiłem poznawać nowych ludzi.
-To jest Harumi, a to Rika. Rika poznaj Harumiego. - chcę podać jej rękę, ale ona biegnie i mnie przytula.
-Jaki on jest słodki! Powiedz, że to twój chłopak! W końcu zmądrzałeś braciszku! W końcu jakiś nie napakowany łysol, tylko porządny mały ukeś! - gapię się z szeroko otwartymi ustami.
-Nie jest moim chłopakiem tylko przyjacielem. Mieszka ze mną od 2 lat. - czy mi się wydaję czy słyszę żal w jego głosie? Może nie chce żebym z nim już mieszkał? Może się znudził moim towarzystwem? Bo na pewno nie chodzi o to, że nie jestem jego chłopakiem, prawda? Na pewno.
Podchodzi ze mną z Małym na rękach. Uśmiecham się niepewnie i biorę go na ręce kiedy wyciąga do mnie swoje malutkie pulchniutkie łapki.
-Cześć Maluchu. - piszczy radośnie, a ja na moje wargi wypływa już zwyczajny firmowy uśmiech, który posyłam tylko do Kei'a. Słyszę gdzieś z boku kobiecy wrzask, który układa się w słowo "Kawaii!". No tak, właśnie ukazałem swoje dołeczki. Właśnie dlatego nie uśmiecham się publicznie.


Chodzę z Młodym po domu pokazując mu wszystko co go zaciekawi. Chyba idą mu ząbki, bo co chwila wyjmuje smoczek, żeby wsadzić go drugą stroną i popodgryzać. Cały dzień go ze sobą noszę i właśnie zrobił się śpiący więc kładę go na łóżko przyszykowane wcześniej przez Rikę.
Myślę, że Kei jest zadowolony z takiego obrotu sprawy, mógł sobie spędzić trochę czasu z siostrą. Za każdym razem, gdy przechodziłem koło kuchni, w której się zaszyli, słyszałem potok słów. Z jednych ust lub z drugich. Dowiedziałem się, że nadrabiają pół roku.
Patrzę na śpiącego Natsu. Wargi same wyginają się w uśmiechu kiedy patrzy się na takiego małego elfika. Niby dziecko, a potrafi wprowadzić w tak pozytywny nastrój. Szkoda, że nie mogę być przy małym Eizo - synku mojego brata. Cała rodzina się mnie wyrzekła kiedy przyznałem się do mojej orientacji. Nie rozumiem o co im chodzi, przecież nie muszą od razu włazić mi do łóżka! Nadal jestem tym samym człowiekiem, tym samym Harumim, którym byłem od urodzenia. Nigdy nie zrobiłem nic, żeby ich zgorszyć. NIGDY, a mimo wszystko mnie nie akceptują.
Przecieram rękoma twarz i odkrywam, że policzki zrobiły się podejrzanie mokre. Idę do łazienki, opłukuję buzię i wchodzę do nich do kuchni.
-Natsu śpi jak aniołek. - Rika uśmiecha się do mnie jakoś tak czuło.
-Dziękuje. Dawno nie widziałam żeby polubił kogoś od razu. A na ciebie się rzucił jak wygłodniały pies na kości. - śmieję się cicho.
-Harumiego wszyscy lubią. - rumienię się delikatnie. To takie miłe. Chociaż oddałbym połowę moich znajomych za akceptację rodziny. Nie mówię nawet o cieplejszych kontaktach, chodzi mi tylko o ich akceptację. Ale tego nigdy od nich nie dostanę, więc nie ma sensu się łudzić. Lajf is brutal i somtajms kopas w dupas.
-Niedługo będziemy się zbierać. - mówi kobieta patrząc się na zegarek.
-To nie zostajecie na noc? - szkoda, naprawdę polubiłem tego dzieciaka. Jest już 16, Rika mówiła, że Młody śpi w dzień tak mniej więcej po godzinę, więc jak będą "niedługo" jechać to o 18 się pożegnamy.
-Siostra, serio. Pokoje mamy dwa, ale ja z Harumim mogę spać w jednym. Ne, Harumi?
-Jasne, nic się nie stanie. - uśmiecham się całkiem szczerze, czyli suszę klawiaturę.
-Okej! Twoje dołeczki mnie przekonały! - wszyscy wybuchamy śmiechem. Siadam z nimi i gadamy sobie przy kawie, którą robi Kei, bo ja nawet wodę w elektrycznym czajniku bym przypalił. I wcale nie przesadzam! Kiedyś nie zwróciłem uwagi, że mało wody w czajniku jest i wstawiłem. A czajnik jak to czajnik, zjarał się na dnie. Myślałem, że Kei mnie zabije, ale jedyne co zrobił to się ze mnie śmiał i kazał już niczego nie dotykać w "jego królestwie" tj. kuchni.


Rika umyła Młodego, przy czym oczywiście wszyscy byliśmy. Ale! To ja go "ululałem" do snu. Po całym dniu mam zakwasy. Bolą mnie ręce, plecy i kark, ale tragedii jeszcze nie ma. Jak się dowiedziałem, nosiłem dzisiaj cały dzień 9 kilo żywej wagi. Nie wiem jak ta kobieta daje sobie radę...
Kładę się koło Keia, który zmęczony całym dniem już śpi.
Przewracam się z boku na bok. Dawno z nikim nie byłem. Nie chodzi mi o sam seks, tylko o uczucie. Brakuje mi miłości w życiu, ale na razie nic z tym nie robię oprócz tego, że proszę los.
Patrzę w bok - szkoda, że nie ma takiego drugiego Keia. W nim mógłbym się zakocha... STOP!
Kei = przyjaciel! Tylko tyle.
Dobranoc, gadam już głupoty.


Rano wstaję jako ostatni, ale zdążam akurat nakarmić Małego.
Natsu znowu chciał do mnie na ręce. Przenosiłem go cały dzień.
Nawet jak zaprowadzaliśmy ich na autobus to nie chciał siedzieć w nosidełku tylko u mnie w ramionach.


-Pa, Rika. - mówię, całując ją w polik.
-Pa, zaopiekuj się moim braciszkiem, ok?
-To on się mną opiekuje! Ja do wszystkiego mam dwie lewe ręce! - uśmiecham się życzliwie.
-Nie chodzi mi w ten sposób tylko w inny. Zaopiekuj się nim tu - dotyka mojej klatki piersiowej w miejscu, w którym bije serce. Nie rozumiem o co jej chodzi, a nie mogę się zapytać, bo akurat wrócił Kei z Młodym. Marszczę jeszcze tylko brwi. Całuję Natsume jeszcze w czółko i już ich nie ma.


-Wiesz co? - czarnowłosy patrzy na mnie pytająco. Siedzimy właśnie w jego pokoju na podłodze, oparci o łóżko, pijąc kakao i oglądając jakiś "babski wyciskacz łez". - Mogliby przyjeżdżać do nas częściej. Mimo, że mam zakwasy po noszeniu Małego szkraba. - uśmiecha się do mnie tak czuło jak jeszcze nigdy w życiu. Mimowolnie rumienię się delikatnie. Zawsze tak reaguję na okazywanie cieplejszych uczuć.
-Myślę, że da się to załatwić. - uśmiecham się szeroko. - A co do zakwasów, to mam pewien pomysł. Zdejmij koszulkę i kładź się na brzuchu na łóżku. - patrzę na niego pytająco, ale robię to co mi kazał.
Po chwili patrzę jak wychodzi z łazienki trzymając olwike w ręku.
-Chyba nie będziesz mnie masował, co?
-A właśnie, że będę.
-Ale...
-Ale co?
-W sumie to nic... - w całym moim życiu nigdy nie spotkałem jeszcze nikogo kto był dla mnie taki miły jak Kei.
Słyszę jak otwiera, wylewa sobie na ręce i rozgrzewa zanim dotknie mojej skóry. Po chwili mruczę jak rozpieszczony kociak, kiedy dotyka najbardziej spiętych miejsc.
Jego dłonie suną coraz bardziej w dół i za każdym razem delikatnie zsuwają bokserki. Kiedy cały tyłek jest wystawiony na jego wzrok robi mi się głupio i właśnie otwieram usta żeby coś powiedzieć, ale wydobywa się z nich tylko ciche westchnienie kiedy jego palce wskazujący zagłębia się pomiędzy moimi pośladkami.
-Kei? Kei co robisz? - odwracam twarz w jego stronę. Widzę roziskrzone oczy, które po chwili patrzą się na mnie niezrozumiale. - Co robisz?
-Ja... ja nic. Wybacz, przepraszam. - cały jakoś tak przygasa, garbi się delikatnie i wstaje z moich ud. Odnosi olwikę, a później patrzy na mnie beznamiętnym wzrokiem. Jeszcze nigdy się tak na mnie nie patrzył!
-Chyba już powinieneś iść spać. Jestem zmęczony, a jutro idę do pracy. - patrzę się tylko na niego niepewnie i siadam (bokserki podciągnąłem kiedy wyszedł do łazienki), żeby po chwili powiedzieć ciche "dobranoc" i prawie wybiec z jego pokoju.
Kładę się na łóżku i zamiast zasnąć to zaczynam myśleć i zadawać sobie idiotyczne pytania na które nie znam odpowiedzi, a brzmią mniej więcej tak: dlaczego patrzył na mnie takim wzrokiem? Dlaczego w ogóle to zrobił? Dlaczego czułem się tak dobrze, gdy to robił? I nie chciałem żeby przestał? Dlaczego poczułem się tak źle kiedy na mnie spojrzał takim wzrokiem, który nie wyrażał nic? I DLACZEGO DO JASNEJ CHOLERY MNIE OKŁAMAŁ Z TĄ PRACĄ?! PRZECIEŻ JUTRO MA WOLNE!
O nie! Tak to się bawić nie będziemy.
Wstaję szybko i w trybie natychmiastowym udaję się do jego pokoju.
-Kei! Kei! Nie udawaj, że śpisz! - potrząsam nim za ramiona.
-Co chcesz?
-Jak to co?! Dlaczego robisz te wszystkie rzeczy?! A później jeszcze mnie kłamiesz, że idziesz do pracy?! A przecież nie idziesz! A na samym końcu wyrzucasz mnie z pokoju?! - wstaje do mnie. Chyba nie wspominałem, że jest wyższy ode mnie o całą głowę, prawda?
-Nie chcesz wiedzieć dlaczego! - drze się na mnie
-A właśnie, że chcę!
-Dobrze! Niech ci będzie! Ale żebyś później nie miał do mnie pretensji, że ci powiedziałem! - i cisza. Przecież miał mi powiedzieć! Siada na łóżku i poklepuje miejsce obok siebie. Siadam szybko jakbym się bał, że jednak się rozmyślił.
Dotykamy się kolanami, dopiero teraz zauważyłem jak bardzo lubię jego dotyk. Patrzy mi prosto w oczy i burzy mi świat dwoma słowami, o które tak niedawno - czytaj: wczoraj - prosiłem.
-Kocham cię. - patrzę na niego ogłupiały. Jak to kocha?! Jak to?!
-Kei? - mówię niepewnie, kiedy spuszcza głowę i opiera ją na dłoniach, które z kolei spoczywają na jego kolanach. Nie spojrzał się nawet na mnie. Dotykam delikatnie jego pleców.
-Kurwa mać! Po prostu stąd wyjdź! I się kurwa nade mną nie lituj, bo tego nie zniosę!
-Ale, Kei... - nie dał mi dokończyć, tylko przyłożył mi dłoń do ust.
-Proszę wyjdź, bo zrobię zaraz coś czego będę żałować. -zdejmuję jego rękę z moich warg.
-Co? - całuje mnie delikatnie, trochę chaotycznie, jakby chciał zapamiętać fakturę moich ust już do końca życia. Jakby ten pocałunek był jego ostatnim.
-To. - mówi zrezygnowanym tonem.
Przytulam się do niego, ot tak po prostu. Tuli mnie do siebie i szepcze coś. Kompletnie nie rozumiem o co mu chodzi.
W końcu odrywa się ode mnie i patrzy załzawionymi oczyma.
-Wybacz, ja nie chciałem, samo wyszło. Naprawdę nie chciałem się w tobie zakochiwać. Naprawdę. - ostatnie słowo wyszlochał.
-Ciiii, nie płacz już. - tulę go i prowadzę na łóżko. Gaszę po drodze jeszcze lampkę i kładę się obok niego.
Wtulam się w jego tors i zasypiam. Pierwszy raz od tak dawna spełniony, spokojny i szczęśliwy.


Budzę się pierwszy, ale chwilę potem czuję, że on także się obudził. Spiął wszystkie mięśnie, pogłaskał mnie po włosach i chyba chciał wstać, ale nic z tego mój drogi.
-A pan się dokąd wybiera?
-Ja, yhm, taa, uhm, mm.
-Dobra, już! Uspokój się, żartowałem. - uśmiecham się do niego ukazując dołeczki - nieodzowny znak, że jest wszystko w porządku i czuję się doskonale.
-Nie gniewasz się na mnie?
-A za co mam się gniewać? Za to, że coś do mnie czujesz? Za to, że przedwczoraj myślałem, że szkoda, że nie ma takiego drugiego Keia i że w sumie mógłbym się w tobie zakochać, ale nie chcę nic popsuć, bo przecież masz powodzenie. Bo powiedz szczerze, kto by nie chciał wysokiego bruneta lat 21 z zielonymi oczami, dobrze zbudowanego i opalonego? A kto by chciał chłopaka z brązowymi włosami i szarymi oczami z idiotycznymi dołeczkami w policzkach, bladego jak ściana? - no to żem się rozkręcił.
-Ja bym chciał. - mówisz cicho jakimś takim głosem przepełnionym szczęściem, a jednocześnie niepewnym. Znowu się rumienię.
-A do tego rumienię
się jak skończony głupek. - mówię i wydymam wargi.
Skończyło się tak, że przez tą naszą kłótnie ja siedzę na łóżku a ty stoisz.
Pochylasz się delikatnie i patrzysz mi w oczy doszukując się przyzwolenia. Wiem o co ci chodzi. Chcesz mnie pocałować, prawda? Więc zrób to!
Zerkam na twoje wargi, które po chwili przykrywają moje. Nie pogłębiamy pocałunku. Pozwalamy aby wyrażał on wszelkie uczucia jakie nami targają, jest tam między innymi: szczęście, wątpliwość i miłość.
Nie wiemy jak rozwinie się nasz związek, ani co się stanie jutro, ale możemy spróbować, prawda?
Dla miłości zawsze kiełkuje szansa. Trzeba ją tylko odpowiednio pielęgnować żeby wyrósł z niej kwiat.
Mam nadzieję, że nie zawiodę Riki, teraz rozumiem o co jej chodziło.




CZAS TERAŹNIEJSZY

-Podobało się, Młody?
-Podobało. Cieszę się, że jesteście razem. Kocham was, dobranoc.
-My ciebie też kochamy. - mówimy chórem, w którym nagle pobrzmiewa kobiecy głos. Odwracamy się do tyłu i widzimy Rikę w drzwiach.
-Chodźcie na herbatę.
Kiedy kładziemy się spać Rika mówi jeszcze do mnie: dziękuje.
I właśnie tak zakończyła się nasza historia.
Uważaj o co prosisz los, życie bywa czasami przewrotne. 


~~~
 Piosenki, których słuchałam podczas pisania tego tworu:
  • Dir En Grey - Obscure
  • Dir En Grey - Kasumi 
Dobra muzyka, żeby pisać o małym dziecku, ne? XD 

2 komentarze:

  1. Yeeeeeeey~! Bardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Owww... Jakie to urocze :3 . Scena w salonie podczas masażu - me gusta 8D
    W sumie nie przepadam za małymi dziećmi, ale co do tego opowiadania nie posiadam zastrzeżeń ♥
    I pisz częściej z własnymi postaciami bo mi się strrrasznie podoba ♥

    OdpowiedzUsuń