piątek, 27 kwietnia 2012

Nowe mieszkanie (RukixAoi)

Dzisiejszy dzień należał do najzajebistszych dni w historii ever! Podziękowania Pandzie i Edmundowi (moje kochane mordki) <3
Egzaminy mnie zniszczyły, ale już mi lepiej :3
Lilien - z chęcią wpadnę na bloga
Ghostface - bardzo się cieszę, że się podoba! 
Talcia ma dla was mały szantażyk - będą 3 komentarze, będzie nowa notka w piątek :D Miałam nigdy tego nie robić, ale ostatnio oprócz Yume (<3) nikt nie komentuje, moja wena cierpi :<
Jeżeli notka ukaże się w piątek, to będą to godziny ranne, bo później wychodzę z domu i nie wiem kiedy wrócę XD

Jak nikt was nie kocha, to wiedzcie, że Talcia was kocha :D <3

Za wszelkie błędy z góry przepraszam, ale dzisiejszy dzień był po prostu mega zajebisty i męczący zresztą też (a egzaminy sprawiły, że mój mózg - a właściwie jego resztki XD - uleciały gdzieś daleko, daleko XD).

Pov Ruki - notka z punktu widzenia Ruki'ego
Pov Aoi -  notka z punktu widzenia Aoi'ego
~~~

POV RUKI

-Muszę przestać palić - mruczę pod nosem.
Wychodzimy właśnie z sali prób. Gardło mnie boli, ale na nikotynę ciśnie.
-Ruki! Ruki! - czego on znowu chce?! Wystarczy, że dzisiaj zagapiłem się na jego tyłek. On nie zauważył, ale Reita tak.
-Wracasz do domu? - kiwam głową - Słuchaj, no bo, tego... hmm... Zalało mi mieszkanie, ne? A od ciebie jest najbliżej do studia. Mógłbyś mnie przenocować? Dopóki to wszystko się nie wysuszy. - patrzy na mnie z miną aniołka. Gdyby nie tylko tyle lat znajomości z pewnością bym się nabrał.
-Jasne. Tylko może najpierw weź jakieś rzeczy na zmianę?
-Tak, tak. To ja jadę do domu, a później wpadnę, ok?
-Ok, ok. Jedź. Będę czekać, tylko muszę jeszcze skoczyć po jakieś zakupy.
I tyle z mojego dzisiejszego "względnego spokoju".

***

Na parkingu jest już jego samochód - szybki jest! Bo w końcu ja na zakupach byłem TYLKO półtorej godziny. Nie moja wina, że nigdzie nie mogłem znaleźć bazylii! A później odróżnić ją od kopru... Chyba właśnie dlatego Kai nam gotuje.
Stoi pod drzwiami mojego mieszkania, chociaż bardziej pasowałaby nazwa "apartament".
Najskromniej z nas wszystkich żyje chyba Kai, ale co się dziwić? Jemu tylko głowę ogolić, założyć habit i wsadzić do klasztoru. 
-Długo czekasz?
-Jak na ciebie to nie. - dobra odpowiedź. Inaczej spałbyś na klatce schodowej albo w windzie, a nie w moim mieszkaniu. 
Wpuszczam go pierwszego - chwila bezkarnego patrzenia na jego tyłek.
-Wiesz, gdzie jest pokój, ne? - potakuje z seksownym uśmieszkiem - Ja zrobię coś do żarcia, a ty zrób wszystko co tam musisz.
Chwila wytchnienia. Swoją drogą nie wiem po co mu dwie ogromne walizy, chociaż w sumie mógłby tu ze mną zamieszkać, w mojej sypialni najlepiej...
Ogarnij się człowieku! On tu jest!
Z tego wszystkiego, aż makaron przywarł do garnka. 
No tak, ja i moje głupie myśli.
-Aoi, obiad!
-Jak miło. Dawno nikt dla mnie nie gotował.
-Gdybyś był ze... - jego oczy otworzyły się szerzej, odchrząknąłem - W sensie, mieszkał. A zresztą nie przyzwyczajaj się!
Muszę pozamykać wszystkie nieprzyzwoite myśli z nim w roli głównej w rejonie, który nazywa się JaPierdoleCiebieCałkiemPojebałoCzłowieku.
-Jasne. To może się wprowadzę? - krztuszę się tym co właśnie miałem przełknąć, czyli spaghetti - jedyna potrwa jaką umiem.
On tak na serio?! Przecież ja...
-Okej. Tylko musisz wziąć resztę swoich rzeczy. - mnie to pojebało całkiem! Przecież on mi się śni! No kurwa mać! Mógłby się śnić, gdyby nie to, że wstaję później ze wzwodem. 
Jestem pojebany, będę mieszkał z kimś na kogo lecę dodatkowo czując coś do tej osoby. I nie będę mógł go nawet dotknąć!
Tak, czuję coś. Na początku myślałem, że to chwilowa fascynacja tak jak było z Miyavi'm, ale niestety tym razem po 2 miesiącach nie przeszło... a po 6 jest jeszcze gorzej.
No cóż. Nikt nie obiecywał, że życie jest proste, łatwe i przyjemne.
Kończymy jeść, sprzątam, a on wychodzi na balkon i odpala papierosa.

POV AOI

-Dzień dobry. - uśmiecham się miło do starszego pana mieszkającego nade mną.
-Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc?
-Mogę wejść? To nie jest rozmowa do przeprowadzenia na korytarzu.
-Naturalnie, zapraszam.
Po 10 minutach staruszek patrzy się na mnie jak na psychicznego.
-Czyli mam ci specjalnie zalać mieszkanie, a Ty chcesz mi jeszcze za to zapłacić? - pyta po raz trzeci, kiwam głową.
Zaraz dostanę szczękościsku od tego uśmiechu, no bo ile można się szczerzyć? Jakby ten dziad nie mógł od razu wziąć tych pieniędzy i odkręcić wody! 
-Ale jesteś tego pewny młodzieńcze? - a Kopernik nie żyję czy tylko udaje?
-Jak najbardziej. To co? Zrobi to pan dla mnie? Byłbym wdzięczny. - mówiąc to wyciągam z kieszeni sporą sumkę.
-Już dobrze. - bierze pieniądze. A zaraz potem odkręca wodę.
-Za jakieś 3 godziny proszę zakręcić, dobrze?
-Hai, hai.
-Dziękuję, do widzenia.
-Sayonara. - odpowiada takim tonem jakby co najmniej mówił do jakiegoś czubka, który uciekł z zakładu zamkniętego dla ludzi, którzy lubią nosić białe ubranka z maksymalną krępacją ruchów.

***

Stoję na balkonie u Ruki'ego i na to ranne wspomnienie, aż się uśmiecham.
Jak ludźmi łatwo sterować, wystarczy mieć tylko trochę pieniędzy.
Miałem szczęście, że powiedział o tym mieszkaniu razem, bo już chciałem się wpraszać na siłę, albo po prostu zostać na czas "bliżej nieokreślony".
Ta wpadka "gdybyś był ze...", oj tak, była słodka i ten jego uroczy rumieniec.
Gdybym był z Tobą, Ruki, to nie wychodzilibyśmy z łóżka przez dłuuuugi czas. Taką mam na ciebie ochotę, ty mały diable.
To teraz po resztę rzeczy i zapłacić za remont, żeby móc sprzedać mieszkanie.
-Taka-chan! Pomożesz mi w przenoszeniu rzeczy?!
-Hai! Idę już!


POV RUKI

Ale ze mnie debil! Unikałem go jak tylko mogłem przez te 6 miesięcy, co poskutkowało tym, że między nami w całym zespole stosunki się ochłodziły. Z każdej imprezy po godzinie się zwijałem, bo myślałem, że mogę się w jakiś sposób przed nim zdradzić, a teraz sam go zapraszam do mieszkania na stałe! Wpuszczam lwa do swojej kryjówki. Kami-sama, co się ze mną dzieję? I co to w ogóle za porównania są? Całkiem mnie pogięło! No ale, czasu przecież nie cofnę...

***

Spakowaliśmy już wszystkie jego rzeczy, a teraz jedziemy do mnie, żeby znowu je rozpakować. Głupiego robota.
Jestem zmęczony jak cholera. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień; nawet jak dla mnie.

***

Po 4-godzinach wszystko wygląda tak jak wyglądać powinno w każdej sypialni.
Siadamy na kanapie z piwem w ręce i oglądamy kabarety - coś na poprawienie mojego stanu. Chociaż w sumie ja sam w sobie jestem kabaretem.
Bredzę sam do siebie w myślach, zdecydowanie nie jest ze mną w porządku.
-Idę się położyć, dobranoc. - mówię cicho i wychodzę do sypialni.

***

Budzi mnie pukanie do drzwi.
O kurwa! To złodzieje pukają?! No bo kto by inny... a no tak, Aoi.
Wstaję z łóżka i doczłapuję się do drzwi.
-Hmm? - próbuję przezwyciężyć ziewnięcie , ale jakoś tak słabo mi to wychodzi.
-Miałem zły sen. - to słodkie, ale czego ode mnie wymagasz w takiej sytuacji?
-Ymm... To może wejdziesz? - co za głupie pytanie?! Przecież on już leży na moim łóżku i poklepuje miejsce obok siebie.
-Mogę, prawda? - co to?! Gramy w jakimś konkursie kto zada głupsze pytanie? Przecież już tam leżysz!
Kładę się koło czarnowłosego, uprzednio gasząc światło, które zapalił gitarzysta.
Kładzie głowę na mojej klatce piersiowej, a ja głaszczę go po niej uspokajająco. Ale ze mnie się Matka Teresa z Kalkuty normalnie zrobiła.


POV AOI

Iść do niego czy nie?
Iść czy nie?
Pójdę... Tylko nie mogę tak po prostu do niego wbić w nocy do pokoju!
Hm... Rusz mózgownicą Yuu!
Wiem! Zły sen! Może i jest to na miarę przedszkolaka, ale zadziała. Musi! 
Pukam do drzwi i staram się zrobić zbolałą i wystraszoną minę.
-Hmm? - jaki rozespany, kawaii! 
-Miałem zły sen. - patrzy na mnie chwilę i pewnie zastanawia się co zrobić.
-Ymm... To może wejdziesz? - troszkę za późno, bo już leżę na jego łóżku, ale co mi tam, najwyżej wykopie mnie za drzwi.
-Mogę, prawda? - chce mi się śmiać, bo już leżę, ale stopuję się.
Kładzie się obok, a ja uwalam głowę na jego klatce piersiowej.
Odgłos jego serca powinien mnie chyba uspokajać, ne? Ale u mnie jest na odwrót i zaczynam powoli się podniecać.
-Ruki, śpisz? - mówię cichym seksownym głosem.
-N-nie...
Moja ręka niby niechcący trąca jego członka - podniecił się - milusio.
-Ja też nie, jakoś tak nie mogę zapomnieć tego koszmaru.
-To może mi o nim opowiesz? - no to wpadłem! 
-Omm, nie chce o tym mówić... Hm, ale wiesz co? Znam jeden sposób na pozbycie się tego koszmaru z mojej głowy.
-A jaki? - jakiś Ty chętny Ruksonie do współpracy, uhm, podoba mi się to.
Podnoszę się na łokciach i całuję go w wargi. 
Korzystam z chwili jego nieuwagi i wsuwam mu język do ust.
Po chwili odpycha mnie od siebie. 
-Co ty robisz?! - gramy niedostępnego? Niedobry wokal, niedobry.
-Ruki, nie jesteśmy dziećmi, przecież dobrze wiem, że na mnie lecisz.
-Wiesz?
-Wiem, gapiłeś się dzisiaj na moje pośladki. Zresztą ty też mi się podobasz, to co? - nie odpowiada -  Jeśli chcesz to mogę zamieszkać u Uru.
-Nie, zostań. - zarzucił mi ręce na szyję i zaczął obsypywać pocałunkami moją twarz. Jego usta zsunęły się na moją szyję. 
Uhh, niedobry mały diabeł! To ja tu jestem seme!
Kładę go z powrotem, bo podniósł się do siadu. 
Robi mi malinkę na obojczyku.
-Taka, pozwól mi się sobą zająć - mruczę mu do ucha.
-Okej. Tylko delikatnie, bo miałem mały celibacik. 
-Spoko. Gdzie masz lubrykant?
-W szafce, w ostatniej szufladzie. Tylko nie bierz gumek, chcę bez.
-Mhm. - wyławiam z szuflady bananowy nawilżacz i kładę go z prawego boku Rukiego, żeby później go nie szukać.
 -Moje Maleństwo.
-Kur... - nie zdążył dokończyć. Wiedziałem, że mi się za to oberwie dlatego od razu zassałem płatek jego ucha żeby go później po nim polizać.
Mój język kreśli mokry ślad na jego szyi, klatce piersiowej. Zasysam przeszkodę w postaci sutków tym samym wyrywając z jego usteczek jęk.
Palcami delikatnie zsuwam napletek, żeby wziąć później jego skarb i rytmicznie poruszać głową. 
Jego jęki są coraz głośniejsze, uda drżą, a palce przeczesują moje włosy jednocześnie nadając tempo. 
-A-oii, ja za-ra-z - poruszam szybciej głową. Słona sperma zalewa mi usta.
-Dojdę - kończy. Zaczynam chichotać i na nowo go pobudzać. 
Słodko wygląda, taki uległy, po przeżytym orgazmie, z zaczerwionymi polikami i rozłożonymi nóżkami.
Drugą ręką sięgam po lubrykant. Otwieram go szybko i wylewam na palce.
Rozsmarowywuję go po jego dziurce i zaczynam delikatnie rozciągać, dodając palec po palcu.
-Już... możesz - wysapał, kiedy musnąłem jego prostatę.
Masuję czubek mojego penisa, żeby go nawilżyć i wchodzę w niego powoli. Ciepłe ciało się zaciska protestując, pcham do końca biodrami i odczekuję chwilę, aż się rozluźni. 
-Aoi, rusz się kurwa! Bo ci pokażę jak się kogoś ruu... - oj, tak nie będzie! Uke i ryby głosu nie mają!
Posuwam go szybko i rytmicznie.
Czuję jak jego mięśnie zaciskają się na mojej męskości kiedy już prawie szczytuje. 
Tego nie wytrzymuję, zwiększam tempo, poruszając się chaotycznie, szukając spełnienia.
-O! Tak! Aoi! Mhm! Tam! MOCNIEJ! Kurwa! - tą wypowiedź kończy jego jęk, a następnie mój, który ginie w jego ustach.
Wysuwam się z niego z cichym westchnieniem.

*** 
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ

-Wstajemy, Ruki! Wstawaj! Obiboku! - jak co ranek. Ten mały diabeł nie chce wstać na próbę. - SAM TEGO CHCIAŁEŚ! CELIBAT NA 3 MIESIĄCE!
-NIE! WSTAJĘ JUŻ! 
Wytrzymaliśmy. Mam nadzieję, że wytrzymamy jeszcze długo.
Kocham cię, Takanori.

~~~

http://www.youtube.com/watch?v=cR2XilcGYOo&ob=av2e daje kopa <3


6 komentarzy:

  1. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam. Egzaminy i duże wymagania swoje jak i rodziców = brak internetu, myślę że zrozumiesz ^^" Mam nadzieję, że tobie matura gimnazjalna jakoś się przypasowała.
    Może potem skomentuję poprzednie notki, teraz i tak mam mało czasu...
    A co do dzisiejszego opowiadania. Mhhraaauuuu ♥ Lubię! Fajnie to wszytko opisałaś. Pozytyw jak się patrzy. Nawet mimo mojego stanu się uśmiechałam :D
    Ruki - uke z pazurkami. A Aoi mógłby coś na twitterze opisać skoro w realu tak tam spamuje ;>
    Czekam na next'a. Życzę weny ♥

    I kurde Skrillex na koniec! Jest moc! Lubię twój gust muzyczny ;D

    Przy okazji już prywatnie... myślę że odezwę się w nadchodzących dniach na gg, bo ciekawi mnie twoja osoba ^^" Mam nadzieję że się nie pogniewasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, rozumiem, ja też walczyłam o internet. W sumie, to jeśli mam być szczera to angielski poszedł mi najlepiej :)).
      Cieszę się, że się uśmiechałaś, lubię sprawiać, że ludzie czują się lepiej (lolz, jak to brzmi w ogóle? =.=").
      Wena się przyda <3
      I nie, nie pogniewam się jeśli się odezwiesz :3 Tylko ostrzegam, że czasami mam tak spóźniony zapłon, że odpisuję ludziom po 20 minutach >.<" No ale cóż, cała ja :D

      Usuń
    2. Angielski nie był najtrudniejszy :> Przyrodnicze to porażka, historia i wos podobnie, za to po polskim i matmie poprawił mi się humor, a matmy obawiałam się najbardziej, bo leży ona u mnie i podnieść jej nie mogę.
      Normalnie brzmi ;D
      Wena to zdradliwa kochanka niestety... Mnie już zdradziła bardzo dawno temu i rzadko zasiadam do pisania.
      Skąd ja to znam xD. Niestety obecnie trochę brak mi czasu >.< Integracja z rodzinką... blahhh. to nie dla mnie. wolę swój ciemny pokój i błysk ekranu monitora lapka. Jakby co to zawsze piszę na niewidoku. [12054413]

      Usuń
  2. Waaa, nawet nie wiesz jak przyjemnie się czytało! <3 Końcówka była najlepsza, wiesz czemu. XD Cieszę się, że Taka i Aoi zostali razem.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no i to mi się podoba *^* . Ryjek mi się cieszy, ciekawa historia. Moja głowa do takich pomysłów niestety nie jest zdolna i Ci w chuj zazdroszczę ._. Ogólnie nie cierpię przeskoków w narracji ale u Ciebie jest to znośne. Dobrze, że nie ma tego w środku sceny seksu bo bym zagryzła jak mój pies chomika sąsiadów ^^. Czekam na następną i życzę weny ♥ ;3 .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się postarasz to napiszesz wszystko XD <3.
      Szczerze mówiąc, to ja też ich nie cierpię, ale musiałam tu je zastosować. Cieszę się, że jest znośne, bo na samym początku miałam ochotę walnąć głową w biurko.
      A swoją drogą, chciałabym zobaczyć akcję jak chomik zagryza psa XDDD.
      Następna już jest, tak jak obiecałam - rano się ukazała (czytaj o 11 XD):3

      Usuń