piątek, 13 kwietnia 2012

Żegnaj (AoixUruha)

Bry :*. Właśnie zdycham z gorączką w łóżku po lanym poniedziałku, więc wybaczcie, ale na nic bardziej konstruktywnego mnie dzisiaj nie stać.  
Krótkie no, ale zawsze coś jest. Zaczynamy weekend emo-wania, lolz.
Za tydzień wstawiam (napisane już - tylko w zeszycie) yaoi RukixKai (Ruki będzie miał szansę się wykazać XD)

~~~

Potrzebuje powietrza.
Wychodzę z zadymionego mieszkania.
Rozglądam się wokół.
Wszystko straciło kolor.
Nie tylko w mojej głowie; zaczęła się zima.
Owijam się szczelniej szalikiem.
Tęsknie za Tobą, nie potrafię się z tym pogodzić, pierwszy raz czuje coś takiego.
Pustka, wszędzie.
Stoję przy fontannie, to tu się wszystko zaczęło.
To tu był nasz pierwszy pocałunek, pierwszy raz wyznaliśmy właśnie tutaj sobie miłość.
Pamiętam jakby to było wczoraj.
Ale to było dawno temu, tak dawno, że zapewne ta starsza pani, która nam wtedy biła brawo nie pamięta.
Bo ludzie przestają pamiętać, wiesz?
Ich pamięć zaciera się i zostają tylko skrawki wspomnień.
Ale ja chce pamiętać wszystko.
Chcę pamiętać ciebie takim jakim byłeś, przed chorobą.
Nie mogę uwierzyć, że już nigdy cię nie zobaczę... Nie dotknę.
Takashima, wróć proszę.
Aniele, czekam na ciebie w NASZYM miejscu.
Czekam, ale ciebie już nie ma i nigdy nie będzie.
Twoja choroba ujawniła się nagle, już nic nie dało się zrobić.
Byłem załamany, przesiadywałem całe dnie i noce w szpitalu, żeby być blisko ciebie.
Pamiętam dzień twojej śmierci.
Kazałeś mi iść coś zjeść do restauracji obok.
Pożegnaliśmy się czułym pocałunkiem.
Kiedy wróciłem zastałem tylko białe posłane łóżko.
Powiedzieli mi, że odszedłeś z moim imieniem na ustach, a na koniec się uśmiechnąłeś.
Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że cię posłuchałem i zostawiłem.
Z pogrzebu nie pamiętam tak naprawdę nic. Oprócz tego, jak chowali twoją trumnę, a ja rzuciłem jeszcze nań białą różyczkę. Prawie tak śliczną i delikatną jak ty.
Na początku piłem na umór, bo wtedy ukazywałeś mi się ty. Byłeś taki realny.
Ale później... później już nic to nie dawało.
Nasi przyjaciele próbowali mi pomóc, aż w końcu im się to udało.
Jak widzisz, a widzisz na pewno, bo jesteś w niebie. Mogę się założyć, że jesteś teraz ślicznym aniołem, zresztą zawsze nim byłeś. Byłeś moim prywatnym aniołem Kouyou.
No więc stoję tutaj, w tym jakże pamiętnym dla nas miejscu. I mam cholernie wielką ochotę położyć się tu i nie obudzić.
Tak strasznie za tobą tęsknie, Uruha.
Oddałbym wszystko, abyś tu wrócił. Do mnie.
Zawsze będę czekał, wiesz?
Bo cię kocham, kochałem i kochać będę.
Patrzę w niebo, zaczyna padać śnieg.
To znak. Znak, że mam zacząć nowe życie.
Uśmiecham się delikatnie i wracam do domu.
Powoli muszę zacząć funkcjonować.
Zrobię to dla Ciebie. Dla mojej wiecznej miłości.
Nigdy Cię nie zapomnę, ale muszę pozwolić ci odejść, dla mojego dobra, dla dobra wszystkich.
Żegnaj.
Do zobaczenia kiedyś tam na górze, mój ukochany.



 ***
Dodatek ode mnie, bo notka krótka.


Robię sobie herbatę i siadam na parapecie, wypatruję w oddali twojej postaci. Tak upragnionej, tak bliskiej.
Pachnę mandarynkami, lubiłeś ten zapach, pamiętam
Wybucham szlochem.
Lubiłeś, lubiłeś, lubiłeś.
Odbija się echem w mojej głowie.
Już nie lubisz. Bo cię nie ma.
Zabili Cię, zabili na tej okrutnej zimnej wojnie.
Zabrali mi Cię.
Już nigdy nie poczuje twojego zapachu, dotyku, smaku warg.
Już nigdy Cie nie zobaczę, chyba że na zdjęciach których mam masę.
Ale to nie to samo.
Czuje się tak jakby ktoś wyrwał mi serce, a zostawił wzamian czarną dziurę, która pochłania wszystkie emocje.
Taaak, jestem wyprany z emocji, nie ma ich we mnie.
Jestem sam, to okrutne, nie chce być sam.
Dlaczego mi to zrobiłeś?! Dlaczego pojechałeś na tą wojnę?!
Już nikt mnie nie potrzebuje, wiesz? Miałem tylko ciebie.
Kocham Cię, tak bardzo cię kocham.
Nie chce mi się żyć, ale obiecałem Ci.
Pamiętam tą sytuację, staliśmy w kuchni i się obejmowaliśmy, powiedziałeś wtedy "cokolwiek się stanie, żyj dalej. Bo życie to dar, cudowna sprawa, dobrze? Obiecaj mi że nie zrobisz sobie żadnej krzywdy", patrzyłem wtedy na ciebie nierozumiejącym wzrokiem, ale pokiwałem głową na "tak".
Nawet nie wiesz jak bardzo żałuje tej obietnicy.
Nie złamie jej, obiecałem.
A ja mimo wszystko zawsze dotrzymuje słowa.
Kocham Cię, i zawsze będę cię kochać.

4 komentarze:

  1. ;_;
    to było tak smutne, że nawet to, że muszę iść sprzątać kocią kuwetę nie jest smutniejsze :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkryłam Twojego bloga niedawno i muszę szczerze przyznać, że podoba mi się to jak piszesz. Ta notka była krótka, ale wyrażała wszystkie uczucia, to było takie piękne. Czekam z niecierpliwością na to co napiszesz. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O Jezu.... T^T
    Aż się łezka w oku kręci *chlip chlip* .
    Cudo, po prostu cudo T^T .

    OdpowiedzUsuń
  4. ej, aż mi się płakać chce...
    piękne, oh piękne...

    zapraszam również do mnie na bloga i do komentowania ^^

    OdpowiedzUsuń