piątek, 23 marca 2012

"Spełnienie zawodowe" (RukixUruha)

Bry wszystkim. Talcia się zdenerwowała ("bo w tamtym tygodniu po raz pierwszy opublikowała coś zboczonego i nikt nie skomentował") i powiedziała, że nic nie napisze, ale ja wyciągnęłam gdzieś stare yaoi i oto jest :D.

W tamtym tygodniu nie powiadomiłam, więc zapraszam do przeczytania "Blue" :3
To chyba tyle - mam nadzieję, że widzimy się w następnym tygodniu :*.


                                                                                ~~~


-Muszę się spełniać zawodowo! - krzyknął Uruha
-Ty na nic nigdy nie masz czasu. - odciął się Ruki
-To ja gram na gitarze i muszę pamiętać nuty, a Ty tylko tekst!
-Tylko?! - wydarł się młodszy chłopak.
-A niby co jeszcze?! I weź już mi tutaj nie pierdol. I w ogóle co robisz w moim mieszkaniu?! Zadzwoniłeś i chciałeś
się pilnie spotkać to myślałem, że coś ważnego. A Ty przyjechałeś mi tu truć, że na nic nie mam czasu! Kai Cię
wysłał, przyznaj się!
Ruki nie wytrzymał, spuścił głowę w dół i poczuł jak pieką go oczy. Wcale nie przysłał go Kai. On sam chciał.
Po prostu zależało mu na Uru, nie chciał żeby coś mu się stało. A on tylko o tej swojej gitarze. Niższy
mężczyzna oczywiście rozumiał, że zespół jest ważny. Ale nie chciał stracić swojej pierwszej miłości.
Uśmiechnął się gorzko pod nosem. "Pierwszej miłości", jakie to infantylne. Ale tak, kochał gitarzystę.
Od pierwszej próby... To było tak dawno temu... Ale zresztą nieważne. On go nie kochał. Poczuł pierwszą łzę na
policzku. Musi jak najszybciej stamtąd uciec.
-Lider nie ma nic wspólnego z moją wizytą. Po prostu się o Ciebie martwię, to tyle. Pójdę już. - głos mu zadrżał
co go zdradziło.
Uruha wziął jego brodę do góry i zobaczył łzy.
-Ruki co się stało? Ej, no nie płacz. Nie chciałem... Ja po prostu chwilowo mam wrażenie, że zwariuję. Ciągle
próby występy. Kai zawsze nam mówił, że samorealizacja jest ważna. I tak mi się to wbiło do głowy, że ostatnio o
niczym innym nie myślałem. - i przytulił młodszego mężczyznę. Na co tamten westchnął, ale tak cichutko, że nikt
tego nie mógł usłyszeć, zresztą on sam nie wiedział czy to nie było tylko złudzenie.
Miał ochotę na więcej, miał ochotę na to żeby pocałować kolegę z zespołu. Miał... Ale co na to wszystko Kouyou?
Przecież on nie wie, że Ruki jest gejem, że zaczytuję się nałogowo w yaoi, które piszą zwariowane fanki na temat
jego i Uru. I niech tak lepiej zostanie.
Przestał płakać, musi się zwijać i to jak najszybciej, bo w spodniach ma coraz mniej miejsca. A to go wyda.
Wiedział, że straszy jest spostrzegawczy.
-To ja już pójdę, przepraszam za kłopot, do zobaczenia na próbie za 3 dni. - Ehh, nie będzie go widział długie 3
dni. Przecież to tak jakby życie straciło sens na te 3 długie dni. I 3 samotne noce. No chyba, że pójdzie do
jakiegoś klubu i wyrwie se jakiegoś chłopaka który jest podobny do tego który stoi przed nim.
Odwrócił się, żeby odejść, ale poczuł rękę na swoim lewym ramieniu.
-Poczekaj. - wyszeptał tuż przy jego uchu Takashima.
-Słucham? - głos miał drżący z emocji. Dotyka go Uruha, ale nie tak jak na scenie. Po prostu w tym momencie nikt
tego od niego nie wymagał.  Fanki nie stoją na widowni i nie krzyczą. Nie oczekują pocałunku, albo polizania strun gitary. W tym momencie są tylko we dwóch, a Kouyou odwraca go twarzą do siebie.
Ruki spuścił wzrok na podłogę.
-Spójrz na mnie. - powiedział właściciel mieszkania.
Ruki nie zareagował. Bał się na niego spojrzeć, bał się, że kolega wyczyta z jego twarzy jak bardzo go kocha.
-Spójrz! - w tym momencie głos gitarzysty brzmiał inaczej niż zawsze. Właśnie dlatego młodszy go posłuchał.
-Co chcesz? Nie możesz mnie po prostu puścić? Pójdę sobie i o wszystkim zapomnimy, okej?
-Nie, wcale nie okej. - Ruki otowrzył szerzej oczy. Pierwszy raz gitarzysta powiedział wyraźnie "NIE".
-Jak to nie?
-Po prostu nie odejdziesz jeżeli najpierw czegoś nie zrobię.
Mniejszy mężczyzna był przestraszony, ale zaciekawiony zarazem. Nie znał gitarzysty z takiej strony.
Nagle poczuł JEGO usta na swoich. JEGO! Tego wspaniałego faceta, którego kochał nad życie! Wiedział, że miłość
jest zgubna, ale nic go to nie obchodziło.
Zamknął oczy i przycisnął swoje drobne ciałko do ciała kolegi.
Uru, nagle odsunął od siebie wokalistę, który westchnął zrezygnowany. Dobrze wiedział, że tak będzie. A teraz
Kouyou go wyśmieje i każe spierdalać na bambus.
-Teraz masz szansę. Albo stąd wyjdziesz, albo zostaniesz i... - nie zdążył dokończyć, bo Ruki rzucił go na łóżko
i wsunął ręcę pod jego bluzkę.
Na co gitarzysta zamruczał z zadowoleniem.
-Miałem taką nadzieję. Bardzo chciałem, żebyś wybrał tą drugą opcję.
-A ja zawsze chciałem, żebyś postawił mi takie ultimatum. - uśmiechnęli się do siebie.
Gitarzysta przeciągnął ręką po jego udzie, następnie bez żadnego ostrzeżenia rozpiął mu rozporek i ściągnął spodnie.
Zaczął ugniatać jego penisa przez bokserki. Nie mógł się oprzeć jego jękom. Chciał dać mu jak najwięcej
przyjemności i mimo, że chętnie teraz by go rozciągał. Wolał przenieść się z pocałunkami na jego szyję,
klatkę piersiową, brzuch i podbrzusze. Ściągnął mu bokserki i wziął do ust nabrzmiałą erekcję.
Na co młodszy zareagował jękiem i spazmem ciała. Wił się pod nim coraz bardziej, a kiedy myślał, że zaraz dojdzie
to straszy bezczelnie wyjął jego członka z ust.
Uruha włożył 3 palce do ust, aby je dostatecznie obślinić i rozciągnąć chłopaka. Nie chciał robić mu krzywdy.
Włożył pierwszy palec do odbytu wokalisty, usłyszał stłumiony jęk.
Dołożył drugi
-Uru, proszę to boli!
-Wiem, skarbie, ale zaraz przestanie obiecuje.
Trzeci palec
-Nie, stop! Ja już nie mogę. Kouyou natychmiast przestań!
Ale straszy nie przestawał, wręcz przeciwnie zaczął delikatnie poruszać palcami, żeby zaraz otrzymać nagrodę
w postaci zadowolonego jęku ukochanego.
Wyjął palcę, żeby zastąpić je swoją męskością.
-Ah! Mocniej Kouyou! Szybciej!
Gitarzysta spełniał każdą zachciankę kochanka. Podobało mu się to, że był jego pierwszym.
Jeszcze tylko chwilka i już Uruha leżał na Rukim. Obydwaj uśmiechnięci i spełnieni.
-Kocham Cię. - wyszeptał Takanori
-Ja Ciebie też. - odpowiedział mu jego seme.
Wyszedł z niego, wziął na ręcę, położył we właściwą stronę na łóżku, przykrył ich i usnęli. Wtuleni w siebie.

3 komentarze:

  1. Przepraaszam, że nie skomentowałam ostatniego wpisu. Po prostu nie miałam sił i czasu... Mogę to teraz nadrobić ?
    Ostatnie opowiadanie bardzo mi się podobało. Ciekawy, zwięzły zarys i fajna gra słów. Lubię postać Ichiro. Taki niby niezdecydowany, ale w łóżku z Eizo wylądował ;D. Aż dziwne, że brak pod tym komentarzy [sama mogę sobie przywalić, że nie napisałam, wiem.] No i długość bardzo odpowiednia ! Lubię jak jest co czytać. Nie jak jest ledwo wstęp i już koniec. Więc pod tym względem wyszło Ci to na duży plus.

    A co do obecnego Uru x Ruki... uch, trochę brakuje mi tu wszystkiego po trochu. Dlaaaczego takie krótkie ? ;< Na moje oko bardziej rozwinęłabym środek. Uzupełniła o jakieś głębsze uczucia Rukiego na podstawie jakiejś historii. No i samą scenę aktu też bym doszlifowała. Ahh... nie jestem przyzwyczajona do miniaturek, nie mniej jednak przyjemnie się czytało. Początki zawsze bywają trudne, wiem coś o tym >.<

    Życzę Ci weny ♥ Przepraszam, jeśli nie będę w stanie zawsze komentować, siły wyższe. Jednak będę się starać.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajnie, lekko piszesz:) chociaż nie znam the gazette i odpada mi przyjemność z pairingów, to i tak mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń