piątek, 16 marca 2012

Blue (IchiroxEizo)

Bry wszystkim :*. Notka dzisiaj troszkę później, ale tak to jest jak nie ma czasu :<. 
To chyba najdłuższa notka jaką kiedykolwiek napisałam :3 - jestem z siebie dumna :D

Notka zawiera yaoi (miłość męsko- męska); z opisem scen erotycznych!

*Notka pisana o godzinie 23 i nie jest sprawdzana bardzo dokładnie, więc proszę o wybaczenie wszelkich błędów.
Życzę miłego czytania <3 


-Wiesz, że dzisiaj są moje urodziny, prawda? Ichiiiiii!
-Wiem, przecież wiem! Obiecałem Ci, że cię gdzieś zabiorę, bo wtedy nie przyjechałem na twoją prezentację.
-Nooo właśnie... Ale Ichiiii, to ja cię chcę gdzieś zabrać, ok? Zgadzasz się? - no i jak mam się nie zgodzić jak się patrzy na mnie kocimi oczyskami? No, a poza tym jestem mu to winien.
-Ok, ok. - wzdycham cicho.
-Yatta! To pójdziemy do "Blue"
-Co?! Przecież to klub dla gejów!
   ***

Siedzę przy tym barze jakąś godzinę, a każdy facet, który koło mnie przechodził wpatrywał się we mnie jak sroka w gnat. No przepraszam bardzo! Ja NIE jestem gejem! Czy mam wywiesić jakąś tabliczkę? A może od razu sobie na czole jebnę taki napis: "proszę wybaczyć, lubię wkładać w cipki, a nie od tyłu"?
-Cześć, jestem Eizo.
-Cześć, Ichiro. - odpowiadam, jakiemuś kolesiowi, który siada koło mnie. Czuję jak jego palce muskają moje udo.
Matko święta! Przecież to jest klub dla gejów! I chyba właśnie jeden się zebrał na odwagę żeby na mnie zapolować!
-Ja-a, nie jestem gejem. - Nie ma to jak być męskim i się zająknąć! Przełykam głośno ślinę dobrze, że muzyka gra głośno.
-Nie? To co w takim razie tu robisz? - na szczęście zabiera palce z mojego uda.
-Przyszedłem z przyjacielem, ma urodziny. Kiedyś nie mogłem być na jego prezentacji, na której miałem być i obiecałem mu, że w jego urodziny zabiorę go gdzie tylko chce. Ale on powiedział, że to on mnie gdzieś zabierze. Zgodziłem się, no i się wkopałem. - kończę moją poplątaną wypowiedź drapiąc się po głowie.
-Hmm... Czyli nie jesteś gejem? - kręcę głową. - Co nie zmienia faktu, że jesteś interesującym mężczyzną i chciałbym ci postawić drinka.
-Mogę się z Tobą napić drinka pod warunkiem, że to ja będę stawiał. - mój męski honor się odezwał. Uśmiecha się do mnie.
Idziemy do jakiegoś stolika i pijemy drinki. Gadamy o wszystkim, nie wiedziałem, że inni geje też są tacy fajni. Ok, ok, przyznaję, że myślałem, że każdy inny gej niż Eisaku jest prostakiem. A tu proszę! Taka niespodzianka.
Do tego cały ten Eizo jest nawet przystojny. Stop, stop. Cholera, czy ja właśnie o nim pomyślałem "przystojny"? Jak 5 drinków może wpływać na mózg... Przynajmniej na mój, zawsze miałem słabą głowę. Mogłem o tym pomyśleć zanim zacząłem pić! Ale z nim się tak dobrze gada... Chyba muszę się ewakuować.
-To ja już pójdę.
-Nie czekasz na przyjaciela? - właśnie! O, cholera! Gdzie jest Eisaku? - Radziłbym ci go poszukać w dark room'ie.
Rozglądam się dookoła niezbyt przytomnie. Gdzie są te cholerne pomieszczenia? Eisaaaaku! Gdzieś ty polazł?! Zostawiłeś mnie tu samego z całą masą napalonych gejów. Robię minkę zbitego psa, która zawsze działa na mojego kumpla. Jednak tym razem to nie on reaguje, a Eizo.
-Chodź, znajdziemy go. - i łapię mnie za rękę. Przebijamy się przez tłum nagich i spoconych ciał.
-Ał! - piszczę nagle jak panienka i ściskam rękę Eizo mocniej. DOSTAŁEM KLAPSA W MOJĄ TYLNĄ CZĘŚĆ CIAŁA! Wytrzeszczam oczy, akurat gdy mój nowy znajomy się odwraca.
-Co się... - i zaczął się śmiać. Chyba musiałem wyglądać przekomicznie tak stojąc w miejscu z uchylonymi ustami z wrażenia i oczami jak pięciozłotówki. No ale nie ważne. Muszę bronić swojej męskości!
-Nie rżyj się tak! Ktoś mnie właśnie "sklapsował"! - w końcu przestaję się śmiać, żeby zostać tylko z wyszczerzem na ryjcu.
-Przecież nie ma takiego słowa.
-A właśnie, że jest.
-Nie ma.
-Jest. - cała nasza rozmowa w drodze do dark room'ów właśnie tak wyglądała - na przekomarzaniu się. Wiem, że to dziecinne, ale było tak cholernie miło, że nie mogłem się oprzeć. Do tego wszystkiego zdawałem sobie sprawę, że Eizo jest przystojny i mnie pociąga. Jego wielkie czekoladowe oczy, orzechowe włosy i kolczyk w ustach były wręcz orgazmiczne. Mógłbym się tak na niego gapić i gapić.
Ciekawe jak to jest całować się z kimś kto ma kolczyk w wardze? Jeszcze nigdy tego nie robiłem, bo moje byłe zazwyczaj pochodziły z dobrych domów gdzie takich rzeczy się zabrania.
-Jesteśmy. - obejrzałem się wokół siebie. Staliśmy na korytarzu w którym wszędzie była czerwień pomieszana ze złotem. Jednak nie wyglądało to jak w burdelu. Korytarz był dłuuuugi, ale nie szeroki. Ściany i sufit były pomalowane na czerwono, a na tych ścianach wisiały prześliczne obrazy - większość przedstawiała jakieś widoki w ciemniejszych kolorach, a wszystkie ramy były złote. Co jakieś 4 pokoje były poustawiane stoliczki z mahoniowego drewna na których stały lampki z bordowymi kloszami wyszytymi gdzie nie gdzie złotą nitką, "stópki" lampek też były złote.
To wszystko wyglądało wręcz baśniowo.
-Ej!
-Hmm? - patrzę nieprzytomnie na Eizo, który chyba coś właśnie do mnie mówił, a ja byłem zbyt pochłonięty oglądaniem wystroju wnętrza niż słuchaniem jego słów. Alkohol nadal mnie trzymał i nie za bardzo chciał puścić.
-Pytałem się o jego ulubiony kolor.
-Kolor? Po co ci jego ulubiony kolor? - teraz to już na serio nieogarniałem sytuacji.
-Ehh... Pokoje po kolei są kolorystycznie, zaczynają się od białego i szarego; właśnie koło nich stoimy, a kończą piętro wyżej na czarnym.
-Kiedyś mi mówił, że lubi błękitny, ale nie wiem jak teraz.
-Błękitny jest na końcu korytarza, wyżej jest ciemnoniebieski.
Kiedy staliśmy już pod drzwiami wcale nie byłem taki pewny czy chcę zapukać. W sumie to nie wiedziałem co się tam dzieje, a nie chciałem im przeszkadzać, ani widzieć coś co mogłoby wyprowadzić - już i taką moją zachwianą psychikę - z równowagi. Wolę żeby się jeszcze tak podyndała niż całkowicie stracić te moje resztki nadszarpniętego zdrowia psychicznego.
Kiedy Eizo zobaczył, że się waham sam wyciągnął rękę do klamki, jednak ja złapałem go za nią. Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Coś nie tak?
-Dajmy mu spokój, w końcu ma urodziny. Niech się chłopak nacieszy, wyślę mu sms'a, że wróciłem na piechotę.
-No ok, chodź, odprowadzę cię.
Kiedy uderzyło we mnie świeże powietrze miałem wrażenie jakbym miał zaraz latać z aniołkami. Zakręciło mi się w głowie, gdyby nie szybka reakcja Eizo zapewne całował bym chodnik.
-Dzięki.
-Na pewno dobrze się czujesz? Może przenocujesz u mnie? To tylko ulica dalej.
-Ale przecież...
-No chodź. Przecież ci nic nie zrobię.
Kiedy ściągałem kurtkę u niego w mieszkaniu napadły mnie wątpliwości. Przecież ja go w ogóle nie znam! A co jak jest jakimś gwałcicielem, albo seryjnym mordercą? A jak mnie gdzieś zakopie w lesie? Albo zrzuci do rzeki w jakimś worku? A jak mnie zgwałci? Przecież on jest gejem! Mogłem zamówić taksówkę! Zasadziłem sobie mentalnego kopa. Jutro będę na siebie wściekły - o ile jutra dożyję. Teraz już nie czas na ucieczki. Jestem facetem, a nie babą!
-Chodź, wejdź, rozgość się. Zrobię ci herbaty. - wchodzę za nim do przestronnej kuchni. Całe mieszkanie, które widziałem do tej pory tj. korytarz, i jedno pomieszczenie robiące za trzy - salon, kuchnię i jadalnię jest w jasnych kolorach; górująca biel pomieszana z nutką grafitu.
-Masz bardzo ładne mieszkanie. - mówię kiedy stawia przede mną herbatę - Dziękuje.
-Nie ma za co. - uśmiecha się do mnie delikatnie - To ja dziękuję.
-Kto ci je projektował?
-Sam.
-Sam?! - patrzę się na niego uważnie, dopiero później zaczynam go kojarzyć z telewizji. Przecież to ten sławny architekt! Eizo Kimura! - To Ty jesteś...?
-Tak, jestem Eizo Kimura. Witaj w moich skromnych progach. - uśmiecha się zawadiacko.
W ciszy kończę pić herbatę.
-Ty naprawdę nie wiedziałeś kim jestem? - patrzy się na mnie i marszczy delikatnie czoło.
-Nie - odpowiadam i drapię się w zakłopotaniu po ręce.
-To w takim razie musiałem ci się podobać skoro tu ze mną przyszedłeś. - rumienię się delikatnie, ale on już tego nie widzi, bo idzie gdzieś korytarzem. Idę za nim. Wchodzimy do przestronnej sypialni, w której łoże z baldachimem stojące po lewej stronie koło ściany chyba najbardziej przyciągało wzrok.
-Tu będziesz spał. A tam, jest łazienka - wskazuję ręką na drzwi znajdujące się po prawej stronie w pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajdowaliśmy. - Ręczniki masz w szafce w łazience, gdybyś czegoś potrzebował to mój pokój jest obok. - pokazuję palcem na lewą ścianę. - Dobranoc.
-Dobranoc.
Wyciągam szybko ręcznik i biorę szybką kąpiel. Wychodzę owinięty jedynie w ręcznik. Nie mam żadnej bielizny na zmianę.
-Wcale mi się nie podobasz. - mruczę pod nosem na jego wcześniejsze stwierdzenie. Ocho, mój mózg postanowił odrobinę popracować i ciut wytrzeźwieć. Bądź błogosławiona zimna wodo!
-Nie podobam? - podskakuję na jego głos. Co on tu robi?! Patrzę się na niego stoi oparty o ścianę obok drzwi, żeby się zaraz od niej odbić.
-Przyniosłem ci bokserki. - podchodzi do mnie, a ja cofając się natrafiam na łóżko i upadam na nie.
-Dz-dzięki.
-Nie ma za co. -nachyla się nade mną, szepcze mi do ucha, całuje w policzek i wychodzi.
Zakładam bokserki i w trybie natychmiastowym chcę się ewakuować, lecz tego nie robię. Dlaczego? W zasadzie to sam nie wiem. Mógłbym się tłumaczyć honorem jak zawsze, ale Eizo ma w sobie coś co mnie do niego ciągnie. I nie mam zamiaru rezygnować z tej znajomości. Jedyne co mi się w tym wszystkim nie podoba to to, że on sobie ze mną pogrywa, a ja tej gry nie znam.
Kładę się do łóżka, ale nie mogę zasnąć. Przekręcam się jedynie z boku na bok i rozmyślam czy, aby na pewno nie jestem gejem?
W końcu podoba mi się facet.
Ale kobiety też mi się podobają
A ten facet jest tylko jeden.
Czyli co? Jestem biseksualny?
Czy jestem gejem tylko dla Eizo?
Nie wiem ile się tak kręciłem, ale słyszę nagle odgłos bosych stóp na korytarzu i otwieranych drzwi od mojego (tymczasowego) pokoju.
-Śpisz? - słyszę delikatnie zachrypnięty głos orzechowo-włosego.
-Nie, a coś się stało?
-W sumie to nic. Ja też nie mogę usnąć. Masz ochotę pooglądać jakiś film? - patrzę na zegarek. Czy on właśnie zaproponował mi oglądanie filmu o 4 rano?
-Pewnie. - wstaję z łóżka i przeciągam się.
Idziemy do jego sypialni, siadamy oparci na podłodze o łóżko i oglądamy jakiś "straszny" horror.
Kiedy się kończy za oknem robi się szarawo.
-Niedługo będę się zbierał. - mówię cicho i czuję jakieś ukłucie blisko serca. Żal?
-Nigdzie cię nie wypuszczę jak się porządnie nie wyśpisz. - śmieję się cicho. Wstajemy, ziewam przeciągle i chcę iść do mojego lokum, ale Eizo mi nie pozwala. Łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie. Dopiero teraz zauważyłem, że jestem sporo niższy od niego - sięgam mu zaledwie do brody.
-Śpisz ze mną, bo co będzie jak padniesz idąc tym długim krętym korytarzem? - zaczynam się śmiać jak szalony. Nie wiem czym to jest spowodowane? - wczorajszym alkoholem, brakiem snu czy po prostu tym, że jestem szczęśliwy? Jednak jest mi wszystko jedno, ważne, że mi się podoba. Jemu chyba zresztą też, bo uśmiecha się do mnie i ciągnie mnie w stronę łóżka. Przykrywa nas jedną kołdrą, a ja czuję się nagle taki bezpieczny i jednocześnie bezbronny jak jeszcze nigdy. Przytulam się do niego i zasypiam.
Budzę się w pustym łóżku z delikatnym bólem głowy.
Wstaję, idę się odświeżyć, a później do kuchni.
Eizo właśnie kończy robić naleśniki.
-Bry. - mruczę pod nosem, bo głupio mi, że wtulałem się w niego i że nadal tu jestem.
-Hej. - uśmiecha się do mnie, chyba wie o co mi chodzi. - Siadaj, zjesz coś i porozmawiamy.
Posłusznie spełniam jego rozkazy i z pełnym już brzuchem przekraczam (znów) próg jego sypialni.
Siadamy tak samo jak rano i oglądamy następny "przerażający" horror.
-Ja już chyba muszę się zbierać, jest już po 20. Nie chce być niegrzeczny, a poza tym ty pewnie też masz jakieś sprawy do załatwienia, a ja się tak napraszam. - mówię szybko na jednym wdechu.
-Uspokój się. Nie mam żadnych spraw i wcale się nie napraszasz, gdybyś to robił to wygoniłbym cię o 4 rano, a nie kładł się z tobą do jednego łóżka. 
Czerwienię się na wzmiankę o jednym łóżku. Nic na to nie poradzę, że on tak na mnie działa!
Patrzy na mnie uważnie i uśmiecha się, ale inaczej niż wcześniej. Teraz jakoś tak bardziej... drapieżnie? Tak, to chyba dobre słowo, no i jeszcze seksownie. Diabelnie seksownie i drapieżnie te słowa w pełni oddają ten uśmiech.
A ja jak zahipnotyzowany nie mogę przestać się patrzyć na jego usta.
Zniża się tak, że patrzymy sobie w oczy. To znaczy kto patrzy ten patrzy, ja nadal gapię się na jego wargi i ten kolczyk. Ten mega zajebisty srebrny kolczyk.
Jakby czytając w moich myślach przesuwa po nim językiem.
-Ichi? - wyrywa mnie z moich pięknych myśli jego równie piękny głos.
Patrzę się mu w oczy.
-Hm?- więcej nie jestem w stanie wykrztusić. I tak słychać, że głos mi zachrypł.
-Chcesz?
Chcę? Boże, nie wiem! Z jednej strony ten facet mnie strasznie pociąga, ale z drugiej strony przecież jest FACETEM! Nie wiem, nie wiem, nie wiem!
Ichiro Kaimasa, decyduj się!
-Chcę. - mówię cicho i kiwam potakująco głową.
Znowu się uśmiecha do mnie TAKIM uśmiechem i patrzy na mnie jakimś głodnym wzrokiem.
Bierze mnie na ręce - prycham, przecież nie jestem jakąś paniusią! - i zanosi na łóżko.
Ciągnie za jakiś sznurek, a zasłonki z baldachimu oddzielają nas od reszty świata.
Teraz jesteśmy tylko my dwaj.
Całuję mnie delikatnie w usta, oddaję mu pocałunek. Chłodna stal kolczyka niesamowicie pobudza zmysły. Z każdą chwilą nasza namiętność rośnie.
Kąsa mnie po szyi, a ja drapię go po plecach.
Jego usta wyznaczają mokrą ścieżkę od moich sutków do podbrzusza. Staram się nie jęczeć, ale nie wychodzi mi to w ogóle kiedy bierze w usta moją naprężoną męskość.
Wiję się na łóżku - jeszcze z żadną kobietą nie było mi tak dobrze.
Powoli brakuje mi powietrza i wtedy czuję, że dochodzę.
Unosi się na rękach tak, że patrzy mi w oczy.
Co ja kurwa wyprawiam?! To jest FACET!
Zamknij się mózgu! Teraz ciało korzysta.
Przyciągam go do kolejnego pocałunku, nasze języki splatają się w tańcu namiętności. Kolczyk miło drażni moje usta.
Czuję jak coś dotyka mnie tam gdzie nie powinno. To chyba jego palce.
Otwieram oczy zszokowany.
-Ichi, nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy, ne? Rozluźnij się to wtedy nie będzie bolało.
Ok, ok, Kaimasa, jesteś dorosłym facetem. Eizo zrobił ci przed chwilą loda, było ci jak w niebie, więc ty też daj mu coś z życia.
Po chwili się rozluźniam i czuję jak mokre palce (a jednak! Zgadłem!) zagłębiają się w mojej dziurce.
To było dziwne, przy drugim bolało, przy trzecim już mniej. Ale kiedy zaczął nimi ruszać w środku i znalazł TEN punkt, to było coś! Coś nie z tej ziemi!
-Oo! Ei-zo! Jeszcze! Tam... Mhm! Mocniej! - jęknąłem z dezaprobatą kiedy wyjął ze mnie palce. Zaraz jednak poczułem coś większego. W sumie to nie bolało mnie tak mocno jak to sobie wyobrażałem.
Od razu zacząłem się poruszać i wyginać tak aby znaleźć jeszcze raz ten punkt.
-Ohh! Taaaak! Eizo! Mocniej! - wiedziałem, że jestem już blisko - Nie ruchaj jak baba. - specjalnie to powiedziałem, żeby przyśpieszył. 3 pchnięcia i rozlałem się na nasze brzuchy z jego imieniem na ustach.
Nogi mi drżały, cały byłem mokry od potu, oddech łapałem jak ryba wyrzucona przed chwilą na brzeg z wody, ale tak cholernie szczęśliwy jeszcze nigdy nie byłem.
Uczucie wypływającej spermy z pomiędzy pośladków w sumie też nie jest takie złe.
Uśmiecha się do mnie delikatnie, odpowiadam uśmiechem.
Chyba dopiero teraz zauważył, że mam dołeczki, bo delikatnie wodzi po nich palcem. Kiedyś uważałem to za przekleństwo, ale teraz jestem wdzięczny mojej matce i genom.
Kiedyś słyszałem, że wyglądam jak blond włosy cherubinek z tymi dołeczkami i brązowymi oczami.
Kiedy następnego dnia od niego wychodziłem - miałem co niemałe trudności z chodzeniem - na szczęście zamówił taksówkę i za nią zapłacił, bo mój portfel został gdzieś w "Blue".
-To co? Spotykamy się jeszcze, prawda? - zatrzymałem się w pół kroku na chodniku i odwróciłem się do niego na pięcie.
-Jeśli znajdziesz mnie w piątek wieczorem w "Blue" to czemu, nie
 ***
Nie mogłem wysiedzieć cały tydzień w pracy. Boże pobłogosław PIĄTEK!
-Cześć, Ichi. - a jednak mnie znalazł.
-Cześć, Eizo.
I zabawa trwała dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz