piątek, 13 lipca 2012

Pomyłka (RukixKai)

Przepraszam, że dzisiaj też krótko, jednak mam nadzieję, że się spodoba :3

 ~~~

Yutaka, jak mogłeś?
Na Akire się nie gniewam, mimo iż wcześniej byłem na niego wściekły. No, ale przecież on nie miał pojęcia o tym jakie relacje naprawdę nas łączą. Doskonale się ukrywaliśmy... Teraz tego żałuję, ale "teraz" jest już za późno.
Biorę do ręki zeszyt i długopis, przelewam na papier wszystkie uczucia jakie mną targają.
Będzie kolejna piosenka o zranionej i oszukanej miłości, fanki się ucieszą. Na tą myśl krzywię się z niesmakiem.
Patrzę przez okno - słońce właśnie zachodzi, podnoszę się z łóżka jednocześnie rzucając gdzieś długopis i zeszyt.
Staję w ostatniej plamie słońca, która zdobi mój biały dywan. Czuję ciepło ostatnich promieni, które ogrzewają moją twarz. Mimo wszystko nie mogę powstrzymać delikatnego uśmiechu.
Słyszę dźwięk otwieranego zamka. Super... Wróciłeś.
Ciekawe czy zanim tu przyszedłeś przerżnąłeś Akirę?
Otwierasz drzwi do sypialni, patrzę jak klamka pod naporem twojej ręki sunie w dół.
Mam ochotę wziąć wazon i roztrzaskać ci go na głowie.
Dziwisz się widząc moją bojową wręcz minę.
-Coś się stało, kochanie? - twój głos przyprawia mnie o mdłości.
-Jak się rżnie Akirę, co? Lepszy jest ode mnie?! Myślisz, że jestem taki ślepy jak ci się wydawało, co?! - twoje oczy zrobiły się wielkości pięciozłotówek.
-O czym ty mówisz? My tylko...
-Co wy?! Co "wy" do jasnej cholery?! Zresztą daruj sobie już tłumaczenia. Spakuj swoje rzeczy i wynoś się z mojego domu! - miałem ogromną ochotę cię uderzyć, ale darowałem sobie. W sumie to sam nie wiem dlaczego. Należy ci się.
-Ale... - wyjąkałeś patrząc na mnie błagalnie. Nie dam ci się wytłumaczyć. Nie teraz.
-Nie ma żadnego "ale"! Jeżeli chodzi o próby to nadal mam zamiar na nie przychodzić. Nie zostawię swojej pasji przez kogoś takiego jak ty. A teraz pakuj się i zjeżdżaj. - nie mam pojęcia jak wypowiedziałem te słowa bez trzęsącego się głosu.
Zrobiłeś jak mówiłem, zanim zatrzasnąłem za Tobą drzwi wrzasnąłem jeszcze "Szczęścia na nowej drodze życia z Akirą!". A później osunąłem się po ścianie otulony przez wszechobecną ciemność.
Nad ranem obudziło mnie dobijanie się kogoś do MOICH drzwi. Nosz to chamstwo jest! Ja tu jestem zdradzony, zraniony i zdrętwiały, bo spałem na tej podłodze. Wyglądam jak pomieszanie chomika z... z czymś co ma fryzurę taką jak ja, czytaj: każdy włos w inną stronę.
Patrzę na zegarek - 04:56.
Zrezygnowany kręcę głową i otwieram drzwi. A tam w progu jakby nigdy nic stoi Akira!
-Czego? - pytam nieprzyjemnie.
-Ruki! - a później zasypujesz mnie gradem słów. Połowy z nich nie pamiętam, bo mój mózg dopiero się budził. Wnioskuję z nich, że Kai wcale mnie nie zdradził, tylko siedział z Tobą, bo miałeś gorączkę, a że to miłosny Samarytanin to wyszło jak wyszło.
-No, ale przecież widziałem jak zdejmuje ci koszulkę, całuje w czoło, kładzie na łóżku i mówi, że nic nie będzie bolało! - drę się na całe gardło.
-A później, co? Wybiegłeś, prawda? - kiwam głową na potwierdzenie jego domysłów. - To ja Ci powiem co się później stało. Później Tanabe przyniósł termometr i włożył pod pachę, właśnie to miało mnie nie boleć. Dostałem jeszcze kompres na czoło, leki i nową koszulkę. Niestety sam nie byłem w stanie jej założyć. To co miałeś za pocałunek w czoło, było sprawdzeniem temperatury zanim przyniósł termometr. To wszystko! Taka-chan, przecież wiesz, że ja nie interesuję się tą samą płcią.
Już otwierałem usta żeby o coś spytać, ale mnie uprzedził. Zdecydowanie znamy się za dobrze.
-Nie przychodziłem na próby, bo byłem chory, a później chodziłem tak dziwnie, bo spadłem ze schodów, zresztą masz. - i pokazał mi całą masę papierków od lekarza i... I rentgen bioder. Czyli to prawda... Boże, jak mogłem pomyśleć, że Kai mnie zdradza? Jeszcze z moim najlepszym przyjacielem heterykiem?
Otwieram usta jeszcze raz żeby spytać się gdzie jest Yutaka, ale Rei mnie uprzedza.
-Jest u mnie, przyszedł po tym jak go wykopałeś z mieszkania. Zapija smutki.
-Jak to? Kai pije?
-Hai, jest z nim naprawdę źle. To co jedziesz ze mną?
Kiwam twierdząco głową. Po upływie czterdziestu minut jesteśmy u Suzukiego w mieszkaniu.
Pierwsze co zauważam w salonie to moja miłość siedząca w stanie wskazującym na podłodze oglądająca nasze wspólne zdjęcia. Upadam koło niego na kolana, a on patrzy na mnie swoim pijackim wzrokiem.
-Muszę więcej pić jeśli mam widzieć ciebie - mamrocze sam do siebie jednocześnie wyginając delikatnie wargi z czułością do mnie. Uśmiecham się przez łzy i z pomocą Akiry zaciągam go do pokoju i kładę do łóżka.
-On cię kocha, a Ty jego. Obaj zasługujecie na szczęście. Nie zniszczcie tego co was łączy. Dobranoc. - mówi Rei i zostawia mnie samego z liderem, który już śpi. Kładę się koło niego i zasypiam.
Kiedy otwieram oczy widzę nachylonego nade mną Kai'a
-Przepraszam, powinienem dać ci się wytłumaczyć. Tak strasznie cię kocham, że myśl o tym, że dotykałeś kogoś innego niż mnie sprawiał, że dostawałem kurwicy i jednocześnie czułem się chory. Zresztą cały czas tak mam. Jestem o ciebie zazdrosny najbardziej na świecie, bo cię kocham. - szepczę.
-Ja ciebie też kocham. - nasze wargi łączą się w pocałunku, który goi nasze dusze i serca. Wiem, że blizna zostanie, ale może to i dobrze? Już zawsze będę pamiętał, że nie wszystko jest takie na jakie wygląda na pierwszy rzut oka.

4 komentarze:

  1. Haaa, to było piękne TT^TT
    Poryczałam się. A miałam być twarda! ._.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrru. ^^ Myślałam że muszę dać złą opinie bo nie lubię smutnych zakończeń... ale ! Jednak nadal wielbię twoje oneshoty. :33 Na szczęście wszystko dobrze się skończyło :3

    OdpowiedzUsuń
  3. NOWA NOTKA ŁUHU *macha*
    A to zaraz przeczytam i Ci jebne komentarz bo zapomniałam wcześniej, gomene >D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nioch, nioch. Czemu Ty musisz pisać tak dobrze i słodko? ;__;
      W chuj mocno mnie się to podobało ♥

      Usuń