piątek, 8 czerwca 2012

Próba (AoixKai)

Bry wszystkim :*
Notka dzisiaj dosyć dziwna, bo pisana od 31 października do 2 czerwca o.o'. 
Dziękuje za wszystkie komentarze - mordka mi się cieszy jak je czytam :3
A tak btw. Talcia obchodzi dzisiaj 16 urodziny. 
Moglibyście zrobić jej prezent i wszyscy Ci, którzy przeczytają niech skomentują... Tak, miło by było :3

W ogóle nie miałam pomysłu na tytuł notki ._.
Jeszcze tylko ostrzeżenie : notka zawiera mnóstwooooo wulgaryzmów :D

*Rozmawiam z mamą i pokazuję jej Hitsugi'ego z Nightmare
ja: -Widzisz ile ma kolczyków?
mama: - Świrus?
-Nie, gitarzysta.
-Aa, to zmienia postać rzeczy.* 
~ i jak jej tu nie kochać? xD
~~~


Ciągle te próby i próby. Kocham to co robię i raczej nie powinienem mieć zastrzeżeń co do tego rodzaju "rozrywek",
ale wszystko po kolei zaczyna mnie już wkurwiać. Czasami aż mam ochotę zamachnąć się i pierdolnąć gitarą o glebę.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Yutaka. No co ja poradzę że coś do niego czuję?
Serce nie sługa.
Wzdycham cierpiętniczo i zwlekam się z łóżka, żeby zaraz wypić kawę, która parzy mnie w gardło i wziąć prysznic.
Zakładam ulubione czarne rurki, glany i jakiś niebieski podkoszulek. Biorę jeszcze pokrowiec z gitarą i klucze od samochodu.
Dojeżdżam na próbę bez spóźnienia na co wszyscy reagują głośnym "wow".
-Nie wiedziałem, że tak często się spóźniam, że jak przyjadę na próbę na czas to musicie otwierać gęby.- warczę na
nich nieprzyjemnie i stroję gitarę.
-Zachowujesz się jakbyś miał okres.- mówi wokalista.
Zatkało mnie. Rzeczywiście jestem "trochę" bardziej zgryźliwy niż zawsze, ale to nie moja wina! Tylko lidera.
Jego sama obecność działa na mnie jak narkotyk.
Stop! Stąpasz po kruchym lodzie, Yuu. Najlepiej o nim nie myśleć. Tak, tak będzie najlepiej dla nas wszystkich.
Kiedy zdałem sobie sprawę, że kocham Tanabe?
Na kolejnej szalonej imprezie Miv'a kiedy to wszyscy byli ostro wstawieni, oprócz mnie bo nie chciało mi się spijać
do nieprzytomności, a poza tym to był mój czas, na pilnowanie reszty. Taa, ustalamy sobie "grafik" który ma pilnować
zespołu i który ma zostać trzeźwy na wypadek, gdyby wybuchł pożar, albo przyjechała policja. Raz takie zdarzenie miało
miejsce i wszyscy byli najebani. Od tego czasu mamy jakieś środki ostrożności. A wtedy byłem nim ja. No ale nieważne.
Kontynuując najważniejsze: zaczęliśmy grać w butelkę i Uruha wylosował Kai'a, no i kazał mu się ze mną pocałować, ale
to nie miało być zwykłe muśnięcie warg, tylko 2 minutowy namiętny pocałunek.
No i stało się. Od tego momentu chodzę struty, bo uświadomiony co czuje do perkusisty.
-Skupcie się! Bardzo was proszę!- drze się właśnie lider. Wyginam usta w mimowolnym uśmiechu.
No ale zresztą nieważne. Skupiam się na muzyce. Po 6 godzinach jesteśmy wolni, a mi zachciało się akurat siku.
Zapieprzam szybko do łazienki, a później na luzie chowam gitarę i udaje się do drzwi. Naciskam klamkę a tam nic.
Szarpię klamkę coraz bardziej.
-No co się kurwa dzieje?!- zamknęli mnie! Zamknęli! Pewnie chcieli mi dać nauczkę za ten mój humor i niewyparzoną gębę.
Krzywię się i osuwam się po ścianie zamykając oczy.
-No i co, Yuu?- moje powieki momentalnie się podnoszą na dźwięk JEGO głosu.
Ja pierdole, to sen. Obudźcie mnie, albo zabijcie! Nie, to nie może być sen, w śnie byłby ubrany tylko w bokserki.
Kurwa! O czym ja w ogóle myślę?! Dobra, dobra, tylko spokojnie. Wdech, wydech, wdech, wydech. Uf, troszkę lepiej.
-Możesz otworzyć drzwi?- pytam uprzejmie. Spróbuje po dobroci, później najwyżej wyrwę mu klucze.
-Nie mogę.
-A to niby dlaczego?- staram się panować nad głosem, mimo że w spodniach robi mi się coraz ciaśniej.
-Bo najpierw musimy porozmawiać.
-O czym?- teraz już warczę. Coraz mniej mi się podoba.
-Od ostatniej imprezie u Miv'a mnie unikasz, chodzisz wkurwiony. Więc ja się do jasnej cholery pytam o co chodzi?! Chyba nie chcesz żeby zespół się rozpadł, przez Twoje humorki, co?
-Oczywiście że nie. Nic mi nie jest, jasne? A teraz bardzo Cię proszę otwórz te pierdolone drzwi!- nic sobie z tego nie
robiąc podszedł do mnie i chwycił za nadgarstki.
-Yuu, powiedz co się stało, bo nie ręczę za siebie.- nie odpowiadam, czuję, jego oddech na moim policzku i czuje też
że zaczynam robić się czerwony. Na co Yukate chyba olśniło, bo po chwili wykrztusił
-Chodzi ci o ten pocałunek, prawda?
Nie odpowiadam. Nie chce słyszeć prawdy, i jego zapewnień że jesteśmy tylko kolegami. Odpycham go od siebie i proszę
histerycznym tonem, żeby otworzył drzwi.
-Klucz jest w tylnej kieszeni moich spodni. Jeżeli chcesz stąd wyjść sam go sobie weź.- otwieram szeroko oczy i patrzę
się na niego jak na jakiegoś psychola.
Podchodzę do niego powoli i wkładam obydwie ręce do kieszeni.
W lewej nie ma w prawej też nie. Co to kurwa jakieś żarty są?!
-Gdzie jest klucz?!- zadaje pytanie panicznym głosem.
-Ah, zapomniałem. Nie ma go tam, ale to było straaaaasznie przyjemne.
Gapię się na niego jeszcze większymi oczami. Czy on oszalał do reszty? A może coś brał? Heroina, amfetamina? Cokolwiek?
-Daj mi klucze i po sprawię. Zacznę zachowywać się jak zawsze, tylko daj mi te pierdolone klucze do tych pierdolonych
drzwi!- nie wytrzymuje, mam wrażenie, że zaraz umrę. Nie chce być z nim sam na sam. To znaczy chce, no ale. Zresztą nie ważne, w sumie to sam nie wiem czego chce. Przestałem się sam rozumieć odkąd odkryłem moje uczucia.
-Yuu, ja Cię bardzo proszę, przestań się zachowywać jak dziecko i powiedz mi o co chodzi.- no i co ja mam mu powiedzieć? Kocham Cię? Tak bardzo Cię kocham i chciałbym Cię całować do utraty tchu, nie wypuszczać nigdy z objęć? Dla Ciebie mogę być nawet uke?
Niby dorosły ze mnie facet, ale mam myśli jak napalona nastolatka. Krzywię się z niesmakiem.
-O nic mi nie chodzi, chce po prostu wrócić do domu, jestem zmęczony, gdybyś nie zauważył próba trwała 6 godzin, a ja ostatnio nie mogę spać.- nie mogę spać bo śnisz mi się Ty - dodaję w myślach.
-To może idź do lekarza? Jeżeli nie możesz spać.- uśmiecha się niewinnie i podchodzi na tyle, że stykamy się torsami. Spuszczam głowę i zaczynam wyginać palce. Nagle przypominam sobie o papierosach w tylnej kieszeni moich spodni, więc wyjmuje jednego i odpalam. Co powoduje że lider odsuwa się ode mnie nie chcąc zostać poparzonym.
W myślach skaczę jak dziecko ze szczęścia że jestem taki chytry i zrobiłem tak że musiał się ode mnie odsunąć, ale twarz nadal zostaje maską bez wyrazu.
-Lekarz mi nic nie pomoże, oprócz tego że przepisze mi leki, a wiesz jak ja "kocham" brać leki. - powiedziałem ironicznie.
Na co on tylko westchnął.
Zagiąłem go! Tym razem na moich ustach gości wredny uśmieszek.
-Wiesz co, Yuu? Weź Ty trochę wydoroślej, niby jesteś z nas wszystkich najstarszy, ale czasami zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko.
-Dzięki- mruczę po nosem. - To może dasz mi teraz te klucze?- mówię z nadzieją w głosie.
-Nie mam ich.- wybałuszam oczy.
-Jak to ich nie masz?!
-Etto... Chłopaki zabrali...
Nie no! To jakiś marny żart! Wkurwiony nie na żarty uderzam pięścią w ścianę.
-Aoi, uspokój się. Zaraz przyjdą i nas otworzą.- podchodzi do mnie i głaszcze mnie po głowie. Zamykam oczy. Nie mogę oprzeć się pokusie dlatego delikatnie się do niego przytulam.
Czuję jak sztywnieje pod moim dotykiem, więc szybko się odsuwam. Nie patrzę się na niego, bo boję się jego reakcji.
Słyszę zgrzyt w zamku, podrywam gitarę z podłogi i wybiegam z pomieszczenia. Tak szybko jak się da, w biegu mijam chłopaków - ich zdziwione miny mówią same za siebie. Zresztą w tym momencie nic mnie to nie obchodzi. Oni mnie nie obchodzą. Najważniejsze jest to żeby uciec jak najdalej od Tanabe. Wpadam do samochodu i odpalam silnik. Jak poparzony wyjeżdżam na ulice. Do mojego mózgu zdołała dotrzeć informacja że nie ma korków, co było strasznie dziwne, ale nie chciało mi się tego roztrząsać.
Trzęsącymi rękami wyjmuje klucze i otwieram drzwi, żeby po chwili trzasnąć nimi tak że prawie wylatują z zawiasów.
Rzucam gitarę w kąt, odpalam papierosa i wyciągam jakiś trunek.
Łyk za łykiem, fajek za fajkiem. Czuję jak mój mózg ogarnia błoga ciemność.
Budzę się nad ranem z kacem gigantem i idę się ogarnąć. Na szczęście nie ma dzisiaj próby.
Rozsiadam się wygodnie na kanapie, żeby zaraz z niej wstać bo natarczywy dzwonek nie daje mi spokoju.
W drzwiach widzę Kai'a.
-Czego?
-Przyszedłem pogadać. - i wpieprza się do środka bez jakiegokolwiek zaproszenia.
Kurwa, jeszcze jego brakowało, nie dość że mój dom wygląda jak śmietnik, mam kaca giganta, to jeszcze ON musiał przyjść. Moje życie to jakaś marna komedia, aż czasami mam ochotę pierdolnąć głową w ścianę.
-Jak chcesz coś do picia to sobie zrób, wiesz gdzie wszystko jest. Ja nie mam czasu ani ochoty na przyjacielskie pogawędki.
-Taa? A gdzie Ci się tak śpieszy?
-Łóżko mnie woła. - uśmiecha się wrednie, nagle zdaję sobie sprawę z tego jak to zabrzmiało.
-Nie w tym sensie.- piszczę histerycznie niczym nastoletnia dziewica.- Spać mi się chce! Wczoraj za dużo wypiłem i mam kaca. Po prostu chce mi się spać.
-Okej, okej. To ja se zrobię kawę.
Spierdalam do łóżka najszybciej jak się da. Nie chce być z nim sam na sam! O matko, zaczynam panikować. Okej Yuu, spokojnie, wszystko jest dobrze, Kai siedzi w kuchni i robi se kawę, a Ty się nim nie przejmuj i idź spać. Tak, zdecydowanie, przecież łeb mnie napierdala. No już, spokojnie.
Biorę dwa głębokie wdechy.
Przeszło.
Po chwili wpadam w objęcia Morfeusza.
Budzi mnie czyjś oddech na karku i ręką oplatająca talię.
Za oknem ciemno, a budzik wskazuje 3 w nocy.
Odwracam się powoli, a za mną jakby nigdy nic leży sobie lider! No kurwa, chyba mam jakieś omamy.
Znowu stosuję terapię antystresową, biorę 2 głębokie wdechy, zamykam oczy.
To tylko sen, to tylko sen.
Otwieram z powrotem. A on nadal tu jest!
-Dobry... ymm... noc?- patrzę na niego jak na wariata. Czy mu się coś w dekielku posrało? A może cośik obluzowało?
-Co robisz w moim łóżku o 3 rano? - staram się, żeby mój głos nie zadrżał. Jakimś cudem współpracuje, nie wydaje mnie. Mam ochotę się uśmiechnąć.
-Etto... No bo przyszedłem porozmawiać, nie?
-Mhm.- mruczę w odpowiedzi.
-Tylko, że polazłeś spać, a mi się nie chciało wracać do domu, więc obejrzałem film no i jakoś mnie zmuliło. A kanapę masz niewygodną, no a łóżko jedno... I tak jakoś wyszło.- mówi tonem małego dziecka, które wie, że coś przeskrobało, ale jednocześnie doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie poniesie żadnych konsekwencji.
-Aha, czyli wpierdoliłeś mi się do łóżka, bo nie chciało ci się wracać do domu.- czuję jak kiwa głową która nadal jest za blisko.
Kami-sama, jak on ślicznie pachnie!
Zaraz ganię siebie za tą myśl.
Czy ja jestem jakimś masochistą psychicznym? No ale zresztą nie ważne.
Odsuwam się od niego jak najdalej mogę.
Moje "najdalej" wynosi może pół metra, bo za plecami mam ścianę.
-No to mów co to za ważna sprawa, skoro już tu jesteś.
Brak odzewu.
-Halo! Mówię coś do ciebie!
Nadal nic.
-No żesz matko święta, Kai!
Podnosi się do siadu.
-Gomen. Yuu, powiedz mi, co się między nami zmieniło? Przecież, dobrze było tak jak kiedyś, prawda?- szepcze.
Nie odpowiadam, gdzieś w klatce piersiowej kłuje mnie niemiłosiernie.
Teraz ja siadam.
-Przepraszam, Kai. Ale już nie będzie tak jak kiedyś...- wzdycham. Już wiem co muszę zrobić.- Odejdę z zespołu.- mówię cicho.
-Że co?! Słucham?! Proszę?! Czy Ciebie do reszty pojebało?!
-Ja... Ja cię kocham, rozumiesz? I tak będzie najlepiej dla wszystkich.- kończę swoją wypowiedź, a po policzku toczy się samotna łza.
-Nie odejdziesz.- po chwili zaczyna mówić dalej.- Z mojej strony też się zmieniło, rozumiesz?
Moje oczy otwierają się w szoku.
Jak to z jego strony też?!
-Jak to?
-Normalnie.- odpowiada, pochyla się i muska swoimi ustami moje. Ten pocałunek jest jak dotknięcie skrzydełek motyla.
Moja tama, ta w środku, pęka.
Zaczynam płakać.
Błagam, aby to nie był sen! Błagam!
Oplata mnie ramionami i kołysze jak małe dziecko.
Uspokajam się, czy już mówiłem, że ślicznie pachnie?
Całuje mnie w czoło, w nos, a kończy na ustach.
Czuję się bezpieczny jak nigdy, dlatego wracam do snu.

 

 Otwieram oczy zaatakowane przez promienie słoneczne, zegar wybija 10, dzisiaj nie ma próby. A JEGO nie ma obok.
Wiedziałem, że tak będzie. Wiedziałem, że to był tylko sen.
Biorę prysznic, idę do kuchni i robię kawę.
Siadam z cichym westchnienem.
Rzeczywistość bywa rozczarowywująca.
Przecieram oczy i słyszę zgrzyt w zamku, który informuje mnie o przybyciu intruza.
Niech se robią co chcą. Niech mnie nawet zabiją. Mam to gdzieś.
-Witaj kochanie.- matko! Czyli to nie był jednak sen! Tak, Kami-sama! Dziękuje, Kami-sama!
Podchodzi do mnie i składa czuły pocałunek na moim czole.
-Wyspałeś się?- mruczy.
Patrzę na niego nadal niedowierzającym wzrokiem. Uśmiecha się delikatnie.
-Tak, dziękuje. A Ty?- kiwa głową.
-Zrobię śniadanie, co Ty na to?- uśmiecham się szerzej.
Cóż za cudowny dzień!
Jemy jego francuskie tosty, śmiać mi się chce. Pamiętam jak je kiedyś zrobił i jak Reita udawał, że mu smakują.
-Co cię tak śmieszy?- pyta z oburzoną miną. Zaczynam chichotać.
-Dawne czasy.- wiem, że rozumie.
-To co? Oglądamy coś czy idziemy na spacer?
-Oglądamy. Tylko błagam, żeby to nie była komedia romantyczna! Nienawidzę tego szajsu.
-Ale ja się boję horrorów.- piszczy cicho. 
Uśmiecham się delikatnie i muskam jego wargi.
-Będę trzymał cię za ręke. - odpowiadam, a uśmiech nadal nie schodzi z mojej twarzy.
W połowie horroru Kai siada mi na kolanach i chowa twarz w zagłębie mojej szyi. Uwielbiam czuć oddech na szyi i karku, więc moja klatka piersiowa zaczyna unosić się szybciej, a z gardła wyrywa mi się zadowolony pomruk.
Po chwili czuję jak obsypuje moją szyję pocałunkami i zasysa skórę tworząć zapewne małe różowe punkciki.
-Cieszę się, że cię mam.
-Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo... Ile ja na to czekałem. - patrzę się na niego najczulszym wzrokiem na jaki kiedykolwiek było mnie stać. - Kocham cię, Kai. Kocham twoje ciepło i to, że mogę czuć cię całym sobą.
-No może nie całym. Wybacz, Aoi... ale ja jeszcze...
-Rozumiem. Nie jesteś na "to" gotowy. Wystarczy mi, że jesteś koło mnie i każdego dnia dajesz mi cząstkę siebie. A z "tym" nie musimy się śpieszyć.
-Cieszę się, że mnie rozumiesz i... Kocham cię, Yuu.

"Odgłos cierpienia zniknął, rozbrzmiewając chłodno na krańcu"*

***


*The Gazette - remember the urge


Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca.
Tak wiem, sam ending jest zjebany fchuj, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie :x

11 komentarzy:

  1. Przeczytałam to chyba bez mrugnięcia okiem o-o''
    To było... świetne! Chcę więcej takich ficków *^*
    Początkowe dialogi po prostu mnie rozwaliły. I ta akcja... nie taka 'wiadoma'.
    I pomimo tych wieeeeelu przekleństw, opowiadanie było bardzo przyjemne i takie... słodkie :3 *nie mogłam się powstrzymać*

    Wszystkiego najlepszego~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mimo przekleństw opowiadanie było słodkie (o.o) i "bardzo przyjemne" ^^.

      Dziękuję <3

      Usuń
  2. Nyaa, jakie to słodkie <3 . Na serio fajnie przeczytać raz na jakiś czas coś innego niż co zawsze czytam (seks, gwałty, porno, dziwki...) i to jeszcze spod Twojej łapki :3

    I JAKIM PRAWEM JA JESTEM ZAWSZE, ALE TO ZAWSZE OD WSZYSTKICH MŁODSZA?! *wali głową w blat biurka* Chujowo jest być zawsze młodszym ;-; . ...Ale zostawmy w spokoju moje problemy psychiczne i przejdźmy do rzeczy: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO TALEJA-CHAN <3 Zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, dużo czasu na opierdaling, yaoi, yuri, słodyczy (słodycze żeby w cycki poszło of kors), weny (!!! <3), całego the GazettE pod łóżkiem (jak będą to proszę, podziel się Reitą |D), zajebistej dziewczyny (z fajnymi cyckami <3) albo zajebistego chłopaka (z fajnym tyłkiem <3) [albo najlepiej dziewczyny i chłopaka. trójkąciki są w końcu fajniejsze XD] <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JESTEŚ MŁODSZA ODE MNIE I PISZESZ LEPIEJ?! W ogóle jakim prawem?! Chyba jednak znajdę tą łopatę, albo szpadel (co wybierasz? XD) i Cię znajdę! *Nadal czekam na notkę, a tu nic ;_; *

      Dziękuję za życzenia, którymi poprawiłaś mi humorek i sprawiłaś, że cały dzień mi się mordka cieszyła *^*
      A co do Reity, to nie wiem czy się podzielę... Chociaż w sumie... Zastanowię się jeszcze, ale mogę Ci go czasami pożyczać na trochę XD.

      A tak btw., to nie wal głową w blat biurka, bo to źle robi na psychikę XD.

      No i jeszcze raz dziękuję <3

      Usuń
    2. Yep, o 2 lata i WCALE NIE PISZĘ LEPIEJ. Łopatę! Łopaty są szekszi >D . Jak chcesz to mogę Ci nawet adres dać bo mój Wen nie współpracuje ;___;

      Ale Reita mi wenę może wspomoże... |D

      Mi i tak już nic nie da rady pogorszyć bardziej psychiki >3

      Usuń
    3. NO JAK TO 2 LATA?! *dafuq?!* PISZESZ LEPIEJ I SIĘ NIE KŁÓĆ ZE STARSZĄ *lolz XD*
      Okej, to wyjmuję już z pod łóżka :D
      Moja Wen też ma mnie gdzieś :<. Może się zgadały i się gdzieś razem na wakacjach? o.o

      Akira dobry człowiek na pewno pomoże XD

      Wierz mi, nie tylko Tobie XDDD

      Usuń
    4. BĘDĘ SIĘ KUFFA KŁÓCIĆ >D
      To źle. Bo mój Wen (który nazywa się Hidari XD) szybko z wakacji nie wraca jak sobie je zrobi ;___;

      Nie no wiesz, wczoraj się naoglądałam filmików z Gazetkami i naczytałam opowiadań z Reitą i teraz piszę słuchając Kazika... Oh, więc co by było gdyby to był prawdziwy Suzuki... *u*

      Usuń
  3. Kyaa..~!! <3 Kai jest taki uroczy.. *^* Szybko to przeczytałam i szkooda. Nie mogłam się tym nacieszyć :<

    Ano, Wszystkiego Najnajnajleprzego !! Taleja-chan :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To źle, że nie mogłaś się nacieszyć :x Ale jak na moje standardy to opo dosyć długie :3

      Kai zawsze jest uroczy z tym swoimi dołeczkami! *ślinotok* XD, khm... Co miałam jeszcze...? A tak, *ogarnij się, dziewczyno!* Dziękuję za życzonka <3

      Usuń
  4. To ja zacznę inaczej...
    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Waaa.. Nie ma to jak sweet 16 ;D Ja już swoje zaliczyłam... No to dużo dobrego yaoi w twoim życiu, zadowalających wyników egzaminów, łatwej przyszłości, koncertów i konwentów, żeby ta wredna wena nigdy cię nie zdradziła i ogólnie wszystkiego czego sobie zamarzysz ♥

    A co do shota...
    MÓJ UKOCHANY PAIRING OSTATNICH CZASÓW! Waaaaa. dziękuję ♥
    Ogólnie to z Yuu zrobić nastolatkę jest łatwo xD Fajnie ci to wyszło! Kocham akcję z kluczami :D Hah, wiem co to znaczy pisać shota przez kilka miesięcy ^^" niektóre piszę już ponad rok xD btw. umieściłam link do twoich opowiadań na naszym blogu. mam nadzieję, że się nie gniewasz ^^"
    Mam jedną prośbę, jeśli chodzi o zamieszczanie postów. Tak już od kilku tygodni to za mną chodzi... Łatwiej by się czytało, jakbyś nie wyśrodkowywała tego ^^" To tak tylko ze względów estetycznych... Waaa.. proszę nie bij, że uwagę zwracam...

    No to jeszcze raz najlepszego i wyczekuję następnego piątku ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Podejrzewam, że dzięki tym życzeniom Wen mnie nie zdradzi :D ~Nie jestem wredna~ to od Wen XD ---> Jest wredna tylko kłamie, bo ostatnio nic nie mogę napisać :x. No ale koniec z moim biadoleniem XD.
      Też uwielbiam ten pairing *^*, nie ma za co dziękować :3 Lubię pisać <3.
      Nie mam powodu żeby się gniewać za link :3 Wręcz przeciwnie cieszę się, bo to znaczy, że Ci się podoba :)

      "Mam jedną prośbę, jeśli chodzi o zamieszczanie postów. Tak już od kilku tygodni to za mną chodzi... Łatwiej by się czytało, jakbyś nie wyśrodkowywała tego ^^" To tak tylko ze względów estetycznych... Waaa.. proszę nie bij, że uwagę zwracam..." ---> Takie komentarze naprawdę się przydają, więc dziękuję <3. Postaram się tego nie robić, jeśli zapamiętam, bo robię to już automatycznie, a jak wiadomo skleroza nie boli ^^" XD *cała ja, lol*

      No i cieszę się, że ktoś czeka na notki :3
      No i jeszcze raz dziękuję <3

      *Boże ile powtórzeń w tym komentarzu jest, jakby moja polonistka to przeczytała to chybaby mnie pochlastała ;_;*

      Usuń