środa, 3 lipca 2013

Majtki (NarutoxSasuke)

Dobry, dobry Moi Drodzy :3

Notka dedykowana - Donia;p - proszę Cię bardzo, w końcu sprawdzona, wypieszczona, mam nadzieję, że się spodoba.

Z założenia miała być to komedia, nie wiem czy się udało, wszelkie opinię bardzo proszę pisać w komentarzach :3

Endżoj <3

Beta: Grief

~*~


-Sasu! Chodź na te zakupy! Chodź, noo! No chodź, chodź! - zaczynam biegać wokół czarnowłosego, który chyba zaczyna się powoli irytować.
-Naruto!
-No co? - pytam niewinnie. Robię słodką minkę, po czym uśmiecham się uroczo i patrzę na niego moimi wielkimi błękitnymi oczkami.
-Ech, nic. Absolutnie nic.
-To co? Pójdziemy?
-Dobrze wiesz, że nienawidzę tego całego cyrku z obniżkami.
-Ale ja bym tak bardzo chciał wstąpić do tego nowego sexshopu, który otworzyli dwa dni temu. - komuś się chyba oczka zaczynają świecić. Wygrałem!
-A będę mógł coś kupić? - pyta, uchachany na facjacie.
-Oczywiście. To co? Idziemy? Proszę, proszę! - zaczynam znowu skakać wokół niego.
-Dobra, tylko się już uspokój.
-Ha! - biegnę się przebrać, a chwilę później idę ze swoim całkowicie prywatnym bogiem (naturalnie, że wyolbrzymiam), którego kocham, za rączkę po ulicy.
A później, gdy tylko wchodzimy do centrum handlowego odpływam i jak w amoku biegam po wszystkich sklepach, ciągając za sobą Sasuke, który jak zawsze w takich momentach, ma zirytowany wyraz twarzy. Chociaż, w zasadzie, to kiedy on takiego nie ma? No, chyba, że rozmawiamy o "ja-nic-nie-czuję-odpierdol-się".
-Sasuuuke, ładne, nie? - pytam, trzymając w dłoni czarne serduszko, które można przełamać na pół.
-Ładne. - mówi cicho, nie patrząc na mnie, tylko z utęsknieniem na drzwi wyjściowe. Wzdycham pod nosem. Chyba koniec tych zakupów, nie chcę, żeby był zdenerwowany. Idę do kasy, płacę za wisiorek i wychodzimy z ostatniego sklepu, do którego chciałem wstąpić.
-Jestem z ciebie dumny. - mówię miło, wsuwając swoją dłoń w jego.
-Tak? A to dlaczego?
-Bo, ani razu dzisiaj na mnie nie krzyknąłeś. - uśmiecham się z rozbawieniem, na co on prycha i ciągnie mnie w stronę sexshopu. No tak, mogłem się domyślić, że to o to chodziło. Chichoczę pod nosem i daję się prowadzić w tamtą stronę.
Wcale mi nie chodziło o ten sklep, po prostu chciałem, żeby ze mną wyszedł. Kocham go jak wariat, mimo jego dewiacji, kocham.
Gdyby ktoś mnie teraz zapytał jak się poznaliśmy i kiedy to było, odpowiedziałbym bez chwili zastanowienia. Z widzenia znaliśmy się od dziecka, ale tak naprawdę poznaliśmy się, gdy mieliśmy po trzynaście lat -czyli było to trzynaście lat temu. Jak ten czas szybko zleciał...
Sasuke - pan „mam wszystko w dupie”, a ja - niski, roztrzepany blondyn, który nigdy nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Byłem wtedy sam na placu zabaw, a on z kolegami. Nigdy się nie lubiliśmy, więc jego kumple stwierdzili, że mnie pobiją. Za co mnie nie lubili? Za kolor włosów, za to, że wszędzie było mnie pełno, za to, że dzięki mojemu usposobieniu każdy mnie lubił. Tych powodów było mnóstwo, zazwyczaj chodziło o drobnostki, których nikt inny nie zauważał, albo najzwyczajniej w świecie nie zwracał na nie uwagi.
No, a poza tym, zawsze byłem niski i niezdarny, ot, wady wrodzone, którym nijak nie mogłem zaradzić. No, ale wracając do tego dnia... Właśnie się huśtałem, gdy podszedł do mnie Gaara - jego kumpel, starszy od nas o rok. Powiedział, że mam spadać, bo to ich plac zabaw - a ja, że zawsze miałem niewyparzoną gębę, prychnąłem, że ma pokazać mi akt własności. Czerwonowłosy się zirytował i zawołał na mnie kolegów. Szczerze powiedziawszy, byłem zesrany, ale tego nie okazywałem, tylko nadal się szczerzyłem, co prawdopodobnie podkurwiło go bardziej. Pierwsze uderzenie sprawiło, że spadłem z huśtawki, a następne cztery, że zalałem się krwią. Wtedy do akcji wkroczył czarnowłosy, kazał im przestać, nadal nie wiem czemu. Może się wystraszył, że pójdę i podkabluję jego rodzicom, albo jego bratu? Bo mieszkaliśmy przez płot. Skończyło się na tym, że mnie odprowadził do domu, a ja kulawo wytłumaczyłem rodzicom, że spadłem z huśtawki, a później jeszcze wpadłem na drzewo, bo kręciło mi się w głowie, po tym jak bujanka mnie znokautowała. Mama łyknęła, a tata zapisał na kurs samoobrony, śmiejąc się, że to pomoże mi się bronić przed agresywnymi i żądnymi krwi sprzętami na placu zabaw.
Sasuke przychodził do mnie codziennie i pomagał w lekcjach. Dziwiłem się, że jest dla mnie miły. Potem poszliśmy do jednego liceum, a później ja na prawo, on na medycynę. Zamieszkaliśmy razem, bo żaden z nas nie chciał wprowadzić się do akademików, a z rodzicami też mieliśmy dosyć mieszkania. Z Gaarą i resztą jego kolegów się zaprzyjaźniłem. Do tej pory śmiejemy się z tego incydentu na placu zabaw, gdy się tylko spotkamy. A zaczęliśmy być razem dwa lata temu.
Wracając do rzeczywistości, czarnowłosy szatan stoi przede mną z iście diabelską, seksowną miną, dzierżąc w dłoni kajdanki obleczone czarnym puszkiem.
-Co ty na to, żeby je wypróbować? - podnosi brwi, a ja zaczynam się śmiać.
-Okej, ale... - i w tym momencie jak zaczarowany wgapiam się w gacie. Ale nie byle jakie! Piękne majtki, o lazurowym kolorze, z rozcięciem na tyłku. W zasadzie, one nie klasyfikują się do "majtek". Jest to pasek na biodra z "klapą" na penisa - coś w ten deseń noszą plemiona w Afryce. Prawie widzę jak świecą mi się oczy, ślina napływa do ust, ręce mi drżą i zaczynam coś mruczeć pod nosem na temat "zajebistych gaciochów". Gdzieś w oddali słyszę śmiech mojego chłopaka, a potem majtki zostają przez kogoś bestialsko zabrane. Cuci mnie to, wpatruję się uporczywie w blond delikwentkę, a potem nie zwracając na nic uwagi, podbiegam do osobniczki.
-Pierwszy je zobaczyłem, są moje! Oddaj je, paniusiu.
-Sam jesteś paniusia, a one są moje. - rękę, w której trzyma moje marzenie, podnosi do góry. Wpatruję się w nie jak przysłowiowa sroka w gnat. Dopiero po chwili dociera do mnie fakt, że przede mną stoi facet, a nie kobieta, więc jak coś, to mogę się o moje piękne gaciulki bić.
-Oddaj - jęczę błagalnie. Z opresji wybawia mnie mój Drań. - Ej, Sasu, powiedz mu, żeby oddał mi moje majtki. - jednak ten tylko prycha pod nosem, odsuwa mnie od tego bezczelnego człowieka, który nadal ma moje gatki (!) i uśmiecha się do niego przepraszająco.
-Przepraszam, ale Młotek czasami nie wie jak się zachować.
-Sasuke Uchiha?
-Ano, tak, czy my się...?
-Dei... - nawet nie mogę usłyszeć jak się nazywa złodziej moich majtek, przez głośny wrzask Saska.
-Deidara! Kope lat! Ile my się nie widzieliśmy! Kiedyś miałeś krótsze włosy.
-No, tak, ale przecież kiedyś mówiłem, że zapuszczę. - peszy się "sUodko", a mi się zachciewa rzygać, więc wcinam się w rozmowę.
-To jak? Oddasz mi je? - patrzę na niego z prośbą wymalowaną w oczach.
-Nie.
-Ale...
-Nie.
-Dobra, jak chcesz. - prycham jak rozzłoszczona kotka. Znajdę je gdzieś indziej! Bez łaski! Ocieram kącik oka, w którym zebrała się łezka, na myśl, że muszę opuścić na zawsze moje majciochy. - Sasuke, idziesz?
-Za chwilę. - kiwam tylko głową.
Pięć minut, dziesięć minut, piętnaście minut. No do cholery, ile można rozmawiać?!
-Ja idę. Idziesz? - nie staram się być nawet miły.
-Nie, jeszcze chwilka. - odchodzę ze spuszczoną głową. Sasuke mnie olał! Pierwszy raz od tych nieszczęsnych trzynastu lat! I to w dodatku na rzecz kogoś, kto wygląda jak transwestyta! Co się dzieje z tym światem? Łapię się za głowę i mruczę pod nosem coś na temat niesprawiedliwości losu, braku majtek i zerowej reakcji Saska na to, że go zostawiłem. Ludzie się na mnie dziwnie patrzą, ale mnie to nie interesuje. Heloł! Ja tu teraz cierpię! Wchodzę do domu i rzucam się na łóżko w ubraniu.
Dramat po prostu! Jak on tak mógł? Siąkam nosem i odwracam się na plecy. O, zaczyna się robić ciemno. Ciekawe co robi z tym blondasem. Może się gdzieś zaszyli, uszczęśliwieni, że mnie tam nie ma? A może Sasuke już ma mnie dosyć? Siadam przerażony tą myślą i ze zgrozą wpatruję się w drzwi. Przecież, przecież, to niemożliwe jest, w ogóle! Nie zrobiłby mi nic takiego... chyba. Nie no, on mnie kocha. A ja kocham jego. To się nie może skończyć przez tę poczwarę, która zabrała mi moje majtki! Wstaję, mamrocząc pod nosem przekleństwa na tego stwora bez litości i idę wziąć długą, relaksującą kąpiel. Różany płyn do kąpieli będzie idealny. Patrzę jak woda napełnia wannę, dolewam po chwili płyny i zanurzam dłoń w wodzie, zaczynając nią intensywnie poruszać, żeby zrobiła się piana. W łazience zaczyna pachnieć przyjemnie różami, a woda, która gdzieniegdzie prześwituje przez pianę, zabarwia się na różowo. Rozbieram się, kładę obok wanny ręcznik i wchodzę do gorącej wody. Krzywię się, bo w sumie jest zbyt gorąca. Po chwili stania, zanurzam się w niej, żeby westchnąć z zadowoleniem, kiedy mięśnie zaczynają się rozluźniać. Opieram się o brzeg i pociągam nosem.
Co za beznadziejnie długi dzień! Gdybym wiedział, że spotkamy to coś, to nigdy nie molestowałbym o wyjście Saska. Pupa. Chcę do mamy. Świat jest taki niesprawiedliwy, chlipię pod nosem i zanurzam się tak, że broda jest w wodzie, a pianka muska mi usta.
Buuuuuu, woda się robi zimna, nawet temperatura jest przeciwko mnie. Wychodzę z wanny i kieruję się smętnie w stronę łóżka, na które rzucam się i zanurzam nos w poduszce Saska. A co , jeśli już niedługo nie będę mógł tak robić, bo moje miejsce zajmie blond lafirynda? Chce mi się płakać, ale zamiast tego przykrywam się kołdrą i zasypiam.
Budzi mnie światło, przecieram oczy i widzę w drzwiach Sasuke. Samego. Ha, wygrałem! Sasu jest móóóóóój! Uśmiecham się szeroko.
-Co masz za plecami?
-Prezent. - zaczynam podskakiwać na łóżku i robię minę uroczego szczeniaczka.
-Dla mnie?
-Tak.
-Co to? Co to? Zdradź mi! Powiedz, powiedz! - wyskakuję z łóżka i staję koło czarnowłosego z wyszczerzem na buźce.
-Nooo, dobra. - wyciąga zza pleców pakunek obwiązany wstążeczką.
Siadam z powrotem na łóżku i niecierpliwie rozrywam papier. Moim oczom ukazują się... MOJE WYMARZONE MAJTKI! Piszczę szczęśliwy, a potem spoglądam na Saska ze zmrużonymi oczami.
-Ej, a co musiałeś zrobić, żeby je dostać? - pytam podejrzliwie.
-Ano, nic takiego. Deidara się tylko drażnił, bo cię polubił.
-Jak można kogoś polubić po samym wyglądzie?
-On taki jest, a poza tym jesteś moim chłopakiem, więc masz u niego dużego plusa, bo jak sam stwierdził, ze mną nie da się długo wytrzymać. - prycha pod nosem i krzywi usta.
-Ja tam mogę, a nawet chcę, bo cię kocham. Jesteś najwspanialszy na świecie.
-Tak, wiem, wiem, ale dzięki. Ja ciebie też.
-To może teraz sprawdźmy, czy gaciulki działają na ciebie prawidłowo, hm? - podnoszę brwi i uśmiecham się uroczo.
-Dawaj. A, i nie zapomnij wziąć kajdanek! - śmieje się cicho, a ja biegnę pędem do łazienki założyć mój skarb.
No i znowu wszystko jest dobrze. Alarm odwołany, Sasuke mnie kocha, a blondi nam się nie wtrąci do życia... Za bardzo. Bo pewnie będzie u nas częstym gościem, ale o tym to nie teraz.
Mamo, kocham cię, ale zostaję tu.

4 komentarze:

  1. Haha.. Cieszę się że wreszcie coś wesołego.
    Naprawdę .. ? Majtki ?! xD
    Chociaż.. jakbym spotkała Dai'a w sklepie i wziął majtki które mi się podobają też zaczęła bym się wykłócać ;_; Tylko że ja nie spotkam takiego blondyna ! XD
    Naruto jak zwykle uroczo głupiutki.
    I Sasuke z swoim dranizmem. x3

    Naprawdę wydaje mi się że troszkę to było napisane pod napływem weny ? Tak spontanicznie ?
    Bo nie ma jakiejś tam jakiegoś drugiego dna.
    Chociaż cały czas poprawiasz swój styl i teraz jest dobrze to wiem że może być jeszcze lepiej tylko musisz włożyć w to dużo pracy. Naprawdę dużo osób czeka na twoje notki <'3

    Pozdrawiam, Toshio :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że dopiero teraz. Trochę wstyd skoro nocia dla mnie :c Ale, ale! Komedia wyszła ci przednia, dawno się tak nie uśmiałam, czytając zwykłego, blogowego posta xD
    Kłótnia w sklepie boska, normalnie jakbym jakiś film oglądała - świetnie to opisałaś, i te teksty! xD
    Boże, po co Naruciakowi w ogóle takie majciory? XDXD
    Bardzo dziękuję za Twoją ciężką pracę przy tym tekście :3 Nie sądziłam, że wyjdzie z tego tak przyjemna opowiastka, w dodatku śmieszna! Dobra robota!
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Majtki.
    Majtki.
    Majtki.
    Od razu wiedziałam, że to będzie głębokie.



    Jak nie przepadam za paringami z anime, to komedie lubię. I łyknęłam szybko. Właśnie. Krótkie. Ale to nic. Ahh.

    Sraligralilalalalalalalalaaaaaaaaaaa!

    Mhhh.
    Cacy, jak zawsze. Bo Twoje. Miśka wie co czytać, Miśka się kłania i idzie w pizdu spać.

    Kiedyś przyjdę na Twój pogrzeb ( mam nadzieję, że się odwdzięczysz ).

    Pa ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. BOŻE BOŻE WŁAŚNIE YUMEŚ ZAPOMNIAŁ O NOTCE OMG DDDDDDDDDD:

    Ale już jestem. Zachowajmy spokój. Lądowanie zakończy się powo-... co.

    To wszystko wina tych jebanych Simsów. Nienawidzę ich, a za razem kocham... ale nienawidzę. Są głupi i zaszczywają mi ZAWSZE TYLKO kuchnie. I psują laptopy. Ale fajnie się je zabija i... dobra, nevermind XD.
    Może lepiej zajmijmy się notką, bo zjebowanie już masz w wystarczającej ilości, ale pewnie będzie go więcej. Sama się skazałaś na taki los \m/

    Już sam tytuł przyprawił mnie o takie jedno, wielkie "CZO", a potem akcja z majtkami, plsss. Zawsze mnie takie coś śmieszy. Nie wiem czemu. Strasznie loffciam taki humor, może dlatego, że taki utrzymywała autorka na jednym z moich pierwszych blogów, a potem ja (choć mi przeszło i teraz mówią na mnie emo :CCCC)? Bądź co bądź u Tale-chan też jest fajnny, luv ♥

    W ogóle to nie lubię SasuNaru, ale tak lubię Twoje opowiadania, że przeżyłam bez walenia głową w biurko. Jak Ty to robisz?! D: Zawsze wolałam NaruSasu i gdy Sasek jest wrednym skurwilowatym ukesiem (bądź ciotą, pls, ciekawie jest o takim Sasku czytać, gdy w anime jest pseudo-groźnym-macho-w-spódnico-podobnym-czymś-XD).

    Bądź co bądź uśmiałam się i loffciam Deidarę. Myrmy myry blond pedałki ♥

    Tylko pojawia się pytanie, czemu nie było seksu :C

    Czyli moje opowiadania są jak LSD? D: ...Twoje w sumie też. Jezu, biedni naćpani czytelnicy. Wielkie joł dla nich, trzymajcie się tam z resztkami muskuw/psychiki/umysłu.

    Moja Wena znowu nawet nie chce czytać, ale by sobie rysowała, lol ( ;_;). Nawet książek, a w tym biografii. Muszę ją na siłę zmuszać do czytania biografii muzyków, by dowiedzieć się, że metalowcy sypiali ze sobą, by zacieśnić więzy w zespole, czy, że Stevenowi Adlerowi z GnR kiedyś obciągnął koleś... Dobra, skfnksjdvb again nevermind, bo piszę o dziwnych rzeczach XD

    Ok, więc podsumowując, postaram się ogarnąć to cholerstwo ochrzczone Hidarim, a Ty wstawiaj notkę, będę Ci zjebować, pisać tak w chuj długie, bezsensowne komentarze jak ten, bo wszyscy czekają i kochusiają Twoje opowiadania, ale nie komentują bo są chujkami (więc niech znają łaskę pańską, pls) ♥

    Yumeś się odmeldowuje~

    OdpowiedzUsuń