czwartek, 25 kwietnia 2013

Proste? Proste (KyoxKaoru)

Widzicie, jak chcecie to potraficie komentować :3 Taleja jest szczęśliwa, Taleja daje NN, a tak poza tym to nawet internet mi zaczął dzisiaj działać O.o Czujecie? :3

A, i miałam jeszcze napisać: Grief I fucking love you <3 Seriously girl :3

Taleja ćwiczy się w tekstówkach, bo zawsze było mało dialogów w notkach :)

~*~


Kurwa, najebałem się w trzy dupy. O, mam nawet dwa telewizory! Ale co robi u mnie dwóch Kaorów?
-Nachlałeś się.
-Nie, wcale nie. Jestem tylko trochę pijany. - mamroczę chichocząc, żeby zaraz wrócić do oglądania moich dwóch telewizorów. Są takie same, chociaż nie jestem pewien, bo jeden jest tak jakby przechylony w bok. Mam nadzieję, że nie spadnie, bo szkoda by było. A tak w ogóle to mamy problem. Jeżeli jest dwóch Kaorów, to znaczy, że jest dwóch liderów, co daje dwa razy tyle roboty, opierdolów, prób, koncertów, wywiadów, znęcania się nad nami. Bo jeśli jeden wysiądzie to zawsze jest drugi, szit, fak.
Jęknąłem łapiąc się przy tym za głowę.
-Dobrze się czujesz?
-Nie, po co jest was dwóch? - pytam, patrząc się uważnie to na jednego Kaoru, to na drugiego.
-Nie ma nas dwóch, idioto, po prostu dwoi ci się w oczach.
-To znaczy, że nie mam dwóch telewizorów? - pytam rozczarowanym tonem.
-To znaczy, że jesteś najebany i w tej chwili masz iść spać.
-Nie chcę. Daj mi się nacieszyć widokiem dwóch telewizorów. Jutro już jednego nie będzie. - mruczę pod nosem, niczym rozkapryszony dzieciak.
Wzdycha tylko cicho i siada obok mnie.
-Dlaczego pijesz?
-Jestem dorosły, mogę pić, jeśli mam na to ochotę. A akurat dzisiaj miałem. Proste? Proste.
-Co cię gnębi? Do cholery jasnej, jesteśmy przyjaciółmi, chyba mam prawo wiedzieć?
TY mnie gnębisz.
-No, Kyo?
Twoja przyjaźń mnie gnębi.
-Kyo.
Bo z mojej strony ona już nie istnieje.
-KYO!
-Przestań się drzeć.
-Powiesz mi?
-Nie.
-Dlaczego jesteś taki uparty?
-Bo gdybym nie był, nie miałbyś takiego ciekawego życia, a teraz możesz już iść, skończyła mi się inwencja twórcza na rozmowy.
-Nie wyjdę, dopóki się nie dowiem.
-O, widzę, że się zadomowisz. Wiesz gdzie wszystko się znajduje, obawiam się tylko, że moje ciuchy będą na ciebie ciut za małe, dlatego będzie lepiej jednak, jeśli wrócisz do domu.
-Tooru.
-Nie mów tak, dobrze wiesz, że tego nie lubię.
-To twoje imię.
-Już nie, teraz jestem Kyo.
-Kyo to ty jesteś, ale na scenie, teraz siedzę z kumplem, a kumpel ma na imię TOORU.
-Pierdol się Niikura. O, patrz, jakby tak wsadzić jedną literkę w twoje nazwisko to by było "NiikurWa", akurat więc słowo "pierdol" pasuje idealnie.
-Nie wiem co się z tobą dzieje i martwię się o ciebie.
-Spokojnie, nadal jestem tym samym cynicznym, zgryźliwym wokalistą, nic się nie popsuło, nadal będziesz miał poschizowane teksty. Zero zmartwień.
-Tooru.
-Daj już sobie spokój, przecież mnie znasz, jeśli nie będę chciał powiedzieć to nie powiem, dlatego nie marnuj swojego czasu na dyskusje z moją osobą i jedź do perkusisty, bo się tam, w tym domu zaczeka na śmierć.
-Ale...
-Wszystko jest dobrze, no, już, spierdalaj.
-Jesteś jebnięty.
-To wiem od dawna. Żegnam pana.
-Jakby co to znasz mój numer telefonu. - wstaje z kanapy i staje naprzeciw mnie.
-Jasne, i na pewno zadzwonię. Otwórz linię "przyjaciel z chęcią wysłucha drugiego, pierdolniętego przyjaciela".
-Cóż za ironia.
-Cały ja, nie zapominaj.
-Gdzieżbym śmiał.
-Czy mi się wydaję, czy przedłużasz rozmowę żeby stąd nie wyjść? Nie bój się, nie wyskoczę przez okno, ani nie zrobię nic bardziej głupiego.
-A mniej?
-Też nie. Jestem dorosłym, rozsądnym facetem. I z czego się śmiejesz?
-Rozsądnym?
-A nie?
-Polemizowałbym.
-Spieprzaj już.
-Dobra, dobra.
-Pozdrów Shinyę.
-Jasne. - nie rusza się z miejsca i uparcie wpatruje się we mnie.
-No, na co znowu czekasz?
-Na to kiedy w końcu powiesz mi co do mnie czujesz.
-A czuję? - udaję zdziwienie, podnosząc przy tym brwi.
-A nie? Kyo nie rób z siebie większego idioty niż jesteś.
-Nie jestem idiotą.
-Więc?
-Więc co?
-Długo mam jeszcze czekać?
-W nieskończoność. A tak w ogóle to dlaczego chcesz to ode mnie usłyszeć, co, Nikkura?
-Bo nie jestem z Shinyą.
-Nie? - dziwię się tak bardzo, że aż wstaję. Przez chwilę mnie chwieje na boki, ale staję w końcu przed nim pewnie.
-Nie, nie jestem, a ty po prostu lubisz dopowiadać sobie historyjki, do niektórych obrazków.
-Ale, przecież...
-Widziałeś jak wchodził do mojego mieszkania, a wyszedł dopiero rano?
-Skąd wiesz? - chyba zaraz będę musiał zbierać oczy z podłogi, bo mam wrażenie, że zaraz przez ten wytrzeszcz wypadną.
-Widziałem cię jak bujałeś się na huśtawce i patrzyłeś z ciekawością w moje okna, a później Shinya potwierdził, że to byłeś ty.
-A może po prostu lubię siedzieć na placu zabaw?
-Akurat przed moim blokiem?
-Przypadek.
-W moje okna też zaglądałeś przez przypadek?
-Niikura, mieszkasz na 4 piętrze, jak niby mam ci zaglądać w okna? A tak poza tym to musiało coś ci się przewidzieć.
-Shinowi też?
-Oczywiście, obydwaj jesteście ślepi, na urodziny kupię wam okulary, co wy na to?
-Ja swoje mam, Shin nie ma żadnej wady.
-O, proszę jak doskonale wiesz.
-Jestem waszym liderem.
-I to cię upoważnia do tego, żeby sprawdzać naszą przeszłość chorobową?
-Naturalnie.
Milknę, nie mogąc znaleźć żadnej odpowiedzi na to. Cały mój jad wylałem na wcześniejsze dialogi, teraz nie mam siły, mam ochotę położyć się spać, wytrzeźwiałem już dawno. Nie wiem co mam robić.
-Dobrze, w takim razie dlaczego Shinya wyszedł od ciebie rano?
-Najpierw dokańczaliśmy piosenkę, a później wypłakiwał się na moim ramieniu, bo rzuciła go dziewczyna.
-Aha. - znowu milkniemy przy czym ja strzelam oczami na boki, aby tylko na niego nie patrzeć.
-Dlaczego się nie przyznasz do swoich uczuć?
-Boję się.
-Czego, Tooru?
-Że już nigdy nie będę mógł normalnie bez ciebie funkcjonować.
-Nie mam zamiaru nigdzie odchodzić.
-Dobrze wiesz, jaki jestem. Podejrzewam też, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że się nie zmienię, więc nie rozumiem dlaczego jeszcze tu jesteś. No, chyba, że chcesz usłyszeć ode mnie dwa irytująco idealne słowa, a później odejść.
-Kocham cię.
-Słucham?
-Kocham cię, Tooru.
Patrzę się na niego niedowierzająco. W ciele powoli rozpływa się jakieś dziwne ciepło, a w brzuchu, o zgrozo, czuję przysłowiowe "motylki", jakby tego było mało puls mi przyśpiesza, a na policzki występują rumieńce.
Kaoru podchodzi do mnie powoli, wyciąga rękę i gładzi nią mój prawy policzek.
-Kaoru? - pytam cicho, dopasowując się do panującego nastroju.
-Tak?
-Jesteś wrednym, irytującym chujem, ale ja ciebie też.
Uśmiecha się do mnie delikatnie i całuje w usta. Przejeżdżam językiem po jego wargach czując coś przyjemnie słodkiego, prawie jak miód. Właśnie tak w moich najśmielszych marzeniach smakuje niebo. Wtulam się w niego, a on obejmuje mnie ciasno. Odrywam się od jego warg i wtulam twarz w jego szyję.
-Kocham cię, skarbie.
-Tylko nie skarbie! Jeśli powiesz coś takiego publicznie, własnoręcznie cię wykastruję, a potem powieszę za flaki na suficie! - warczę, zirytowany całą cukierkowością tego wszystkiego.
-Kocham cię, ty mój psychopato.
-Tak jest dobrze. - wzdycham cicho i pozwalam pogłaskać się po głowie, mimo że tego nienawidzę. Chyba jednak będę potrafił pójść na jakieś kompromisy. W sumie... Dla niego wszystko.
 
Kiedy następnego dnia wracam ze studia do domu i widzę mojego faceta rozwalonego przed telewizorem, z puszką piwa w jednej ręce, a w drugiej odpalonego fajka, uśmiecham się w duchu.
W końcu czuję, że mam dom. W końcu czuję, że jest dobrze. Że tak powinno być już Z-A-W-S-Z-E.
-Kochasz mnie? - pytam cicho, stając za kanapą.
-Kocham, a co?
-Nic, chciałem się upewnić. - całuję go w szyję i idę odgrzać wczorajszą pizzę.

13 komentarzy:

  1. Słodko *.* Dialogi powalają. I taka mini uwaga... Czemu ja cię nie widzę u siebie? I czemu nie komentujesz? To boli....
    http://unforgettablemeeting.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę być nachalna, ani nie daj boże zbyt bezpośrednia (jasne, że chcę, ale nie wypada się przyznawać), ale chyba Cię kocham. Co oznacza też, że chyba zwariowałam. Ale to nie żadna niespodzianka. Przeczytałam może z 8 zdań, a śmieję się jak głupia (czyli jak zawsze) i naprawdę zwariowałam, bo mi się podoba. Mam zbyt dobry humor, to niezdrowe. I jeszcze parring – tak zajebisty, że aż nie chce mi się składnie i dyplomatycznie wypowiadać xd
    HA! MAM BŁĄD! *apogeum spełnienia, orgazm*
    „Na to kiedy w końcu powiesz mi co do mnie czujesz” - literówka, zamiast „na” miało być raczej „no” i między „mi” a „co” powinien być przecinek <3
    „Podejrzewam też, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że się nie zmienię, więc nie rozumiem dlaczego jeszcze tu jesteś.” - tu też brak przecinka, sama zgadnij, gdzie :3
    Zwariowałam, podobało mi się. Mickiewiczem może nie jesteś, a końcówka, ta, przed ostatnim akapitem (pomijając fakt, że żadnego akapitu tutaj nie było), gdy się pocałowali była tak obrzydzająco-odrażająca i słodka, że mnie skręciło. Ale, no, fajne było,o. No to se nie pohejciłam... :c
    Ahahahahaha, zdechnę ze śmiechu. Podkreśliło mi „obrzydzająco-odrażająca” i w proponowanych było „odchudzająco-oczyszczająca”. Hahahaa.
    Dobra, koniec.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Dir en Grey, są genialni^^

    Kyo jest niesamowity. Kocham gościa, no. Czasem powala zachowaniem i "mądrościami". One-hot był świetny, bardzo mi się podobał.

    Nie mogę nic dłuższego napisać, bo muszę iść się pouczyć na jutro[fizykaaaa...], więc tak krótko...

    Pozdrawiam, i życzę wielu momentów inspiracji^.~
    Rena X

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, kocham Cię onee-chan.
    Tylko Ty potrafisz tak pisać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, jak śmiesznie XD Dwa telewizory wymiatają! Ogólnie to cały shocik wymiata. Kocham twoje poczucie humoru i wulgaryzmy w tekście. Sprawiają one, że całość wychodzi dosyć niegrzecznie, ale nie traci na jakości, wręcz przeciwnie <3
    Nahahaha, widzę bulwers ze strony czytelniczek (znaczy ta pierwsza xD). Przez twój poprzedni post za chwilę każdy, u kogo nie komentujesz, będzie się pytał dlaczego tego nie robisz ._.
    Nie ma co, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. nareszcie ktoś pokusił się o ten paring:D Mój wspaniały przyjaciel tez miał kiedyś dwa telewizory po alkoholu:P najbardziej jednak cieszył się z tego, że na stole są jeszcze dwie pełne butelki;P
    No no, Kaoru taki spostrzegawczy i tyle czasu znęcał się nad biednym Kyo, że nic nie wie;) ale się wyjaśniło:) Niesamowicie mi się podobało, oby było więcej/częściej z nimi;D

    OdpowiedzUsuń
  7. NiikurWa? xD Rozwaliło mnie to. W ogóle cała ta ich rozmowa była genialna. A końcówka urocza.
    Cieszę się, że "History Lesson" się podoba. ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham, no poprostu U-W-I-E-L-B-I-A-M Twoje dialogi! ;3
    I Kyoo a'la 'bez kija nie podchodź'
    Niezwykle pocieszny widok <3

    Kyo na placu zabaw?
    .
    .
    .
    PEDOFIL XD

    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. To było słodkie, a zwłaszcza końcówka. Dialogi świetnie, dobrze przekazałaś charakter Kyo. Nie wiem, jaki on jest, ale podobno jest wredny i zgryźliwy, więc idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czemu, lubię pijanego Kyo. Sprawia wrażenie takiego zgryźliwego, starego dziada z reumatyzmem.
    Przypomina mi moją babcię. Poważnie... Takiego Kyo mogłabym trzymać w domu, bo jestem przyzwyczajona.

    Podobało mi się, a stosunkowo rzadko czytam coś z DeG, bo uważam, że są bardzo " utartymi " postaciami, mało plastycznymi. Więc to bardzo duży komplement.

    No u mnie tak trochę też się ruszyli po jakże dramatycznym oświadczeniu... Chyba mi przeszedł kryzys motywacji. Tak jakoś.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam wcześniej, komentuję dzisiaj bo blogspot w komórce mnie nie kocha XD
    Taleja ćwiczy dialogi, a Yume próbuje je zabić, ponieważ jej nie wychodzą (niczym rozmowy w realu). W sumie nie wiem co tu ćwiczysz... Mogłabyś na spokojnie spróbować napisać taką prawdziwą dialogówkę. Z takim humorem, wulgaryzmami i charakterkiem, bo ja to lubię. Wgl lubię też najebanego Kyo <3
    Btw ruch tu u Ciebie po tym kazaniu o:

    OdpowiedzUsuń